Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
prowadzącadodomużwirowaalejka.Niebyłowtymnicspecjalnego,
ajużzpewnościąnicniezwykłego,amimotozkażdymkrokiem
Heatherczuławżołądkunarastającyskurcz.Niebyłtoprzyjazny
budynek,aniteraz,aninigdywcześniej;Ponurytynkipusteokna
sprawiaływrażenie,żemiejscetozostałozamknięteitakiepozostanie
nazawsze.Obokdrzwipomalowanychnamdłyodcieńbladegoróżu
staławielkaterakotowadonica,pełnaczarnejziemi.Najejgładkiej,
rdzawejpowierzchniktośnieporadniewydrapałkształtserca:linie
tworzącekonturrysunkubyłynierówneinachodziłynasiebie.Heather
zmarszczyłabrwi:nigdynieposądzałamatkiorustykalneciągoty,
apozatymdlaczegodonicabyłapusta?Zostawienieczegoś
niedokończonegobyłobardzoniewstylujejmatki…cozakrawało
naironię,jeślisięwzięłopoduwagęfinałcałejsprawy.Przezdługą,
rozedrganąchwilęHeathermyślała,żesięrozpłacze,właśnietam,
nasamymprogu,alezamiasttegoszybkouszczypnęłasięwramię
iłzyustąpiły.Niemanatoczasu.Ujejstópleżałokilkaszarych,
prawdopodobniegołębich,piór.Krzywiącsię,Heatherodsunęła
jeczubkiemtenisówkiiwyciągnęłazpękuwłaściwyklucz.
Wchodzącdokorytarzagęstegoodciszyikurzu,przesunęła
drzwiamiśliską,złożonązkilkulistówimnóstwaulotekstertę.Choć
nazewnątrzbyłjużpóźnyporanek,zasępionewrześnioweniebo
iwysokiedrzewarosnącewokółdomusprawiały,żecałyholtonął
wmroku.Pospiesznieprzekręciławszystkiewłącznikiświatła
wzasięguwzroku,mrużącoczynawidoktandetnego,perkalowego
kloszanaglepełnegopastelowegożycia.
Salonbyłschludnyiprzykurzony:żadnychbrudnychfiliżanek,
żadnychporzuconychnakanapienawpółprzeczytanychksiążek.Stary
czerwonypłaszczleżałprzewieszonyprzezoparciekrzesła;gruba
wełnamechaciłasięjużnarękawach.Kuchniawyglądałapodobnie:
wszystkoumyteiodłożonenamiejsce.Heatherzauważyła,żematka
przewróciłanawetkartkęwkalendarzu:wskazywałwrzesień,choć
wiedziała,żeniebędziejejdaneoglądaćresztymiesiąca.
Pocotowszystko,mamo?Zastukałapalcamiwlakierowany
papier:małekwadracikipozostałyniezapisane,żadnego„odwołać
mleczarza/zabićsię”.
Heatherciężkoweszłanaschody.Grubawykładzinatłumiłaodgłos
jejkroków.Wgłównejsypialnipanowałtakisamwzorowyporządek
jakwcałymmałymdomku.Toaletkamatkibyłaczystaischludna:
szklanesłoiczkizkremamiiflakonikiperfumustawionowrównych
szeregach,jakżołnierzy,obokszczotekdowłosówpołożonych