Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
5.
Listopadrysowałsięnaraziebardzopomyślnie.
Staliprzybalustradzieipatrzyliwdółnarzekę,którązapobiegliwe
władzemiejskiejużwpoprzednimstuleciuujarzmiływysokim,
kamiennymkorytem,wmiaręjakzbliżałasiędocentrum.Morawa
płynęłajakzwyklestatecznieiniestrudzenie.Podmostemzebrałosię
stadkospasionychkaczek,zwabionychkawałkamiczerstwejbułki,
którerzucałyimzgórydzieci,chłopiecidziewczynka,spacerujące
zbabcią.Ztegomiejscaroztaczałsięwidoknadrugibrzeg,gdzie
pyszniłasię,przyciągającwzrok,cerkiewŚwiętegoGorazda.Jej
dostojna,czerwonawafasadaibłyszczącawsłońcuzłotakopułarobiły
znaczniewiększewrażenienaprzechodniachniżskromny,wytwornie
strzelistyidyskretnieszarykościółewangelickizaichplecami.
OsłoniętyodwiatruterenzazboremibocznauliczkaBlahoslavova,
zpasemzieleniichodnikiemwzdłużnabrzeża,tworzyływyjątkowo
zacisznyispokojnyzakątekpośródzgiełkuokolicznychruchliwych
ulic.KarelBaranzdziwiłsię,żenigdywcześniejtunietrafił,chociaż
odbiuradzieliłogoledwieparękroków.
WcześniejkomisarzBaranodebrałtelefonodbyłegoprzełożonego
podpułkownikaBroka,któryaktualniezażywałrelaksu
wuzdrowiskowychLuhačovicach.Brokpytał,czyjakiśjegoznajomy
mógłbysięskontaktowaćzKarelemwprywatnej,aletonaprawdę
prywatnejsprawie.KomisarzBaranwiedział,żekoledzypowinnisobie
pomagaćitrzymaćsztamę,dlategozmiejscasięzgodził.Cztery
minutypóźniejzadzwoniłówznajomy,powiedział,żeprzyjechał
zPragiiprosionatychmiastowespotkanie.Baranprzystał
napropozycjęiniepostrzeżeniewymknąłsięzkomisariatuwbudynku
regionalnejkomendypolicjiprzyplacuJanaŽižki.Ulotniłsiętylnym
wyjściem;kluczącmiędzyautami,pokonałparkingprzyulicyHusa,