Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Gdytegodokonano,oddziałszwajcarówuszykowałsięwzdłuż
rowu.
Co!co!zawołałFriardblednąc,niedosyć
imnarogatkach,jeszczeterazifurtkęzamykają!
Aco,wszakżewammówiłemodparłMiton,równieblednąc.
Śmiesznarzecz,nieprawdaż?rzekłnieznajomyzuśmiechem.
Aśmiejącsię,pokazałzpomiędzywąsówibrody,dwaszeregi
białych,szpiczastychzębów.
Widokprzedsięwziętejnowejostrożności,wywołałdługiszmer
zadziwieniaanawetgdzieniegdzieiokrzykiwpośródtłumów,
zalegającychprzystępdorogatek.
Kołozrobićrozkazującozawołałoficer.
Natychmiastwykonanotenmanewr,wszakżeniebezprzeszkody.
Ci,coprzybylikonnoiwózkami,zmuszenicofnąćsię,tuiowdzie
deptalilubgnietlibokicisnącychsięnaprawoilewo.
Kobietykrzyczały,mężczyźniklęli,ktomógłuciekaćuciekał,
iobalałjedendrugiego.
Lotaryńczycy!lotaryńczycy!krzyknąłczyjśgłoswtłumie.
Najstraszliwszykrzyk,niebyłbywywarłwrażeniaszybszego
ibardziejstanowczego,niżlitenokrzyk:
Lotaryńczycy!!
Acóż!widzicie?widzicie?zawołałMitondrżąc
lotaryńczycy,lotaryńczycy,uciekajmy!
Uciekać,adokąd?spytałFriard.
NapolazawołałMiton,kaleczącsobieręceopłotciernisty,
naktórymnieznajomysiedziałspokojnie.
NapolaodparłFriardłatwiejcitopowiedziećniż
dokonać,panieMiton.Niewidzętużadnejdziury,przezktórą
możnabybyłoprzecisnąćsię,aprzecieżniesądzęabyściechcieli
przeleźćprzezplot,wyższyodemnie.
SpróbujęrzekłMitonspróbujęznowuzacząłprzełazić.
A!uważajcieżmojakobietozawołałFriardtonemczłowieka,
któryzrozpaczygłowętracićzaczynawaszosiołstąpaminapięty.
Uf,paniejeździec,końtwójwszystkichpogniecie,dolicha!woźnico,
przyjacielu,wpychaszmidyszelwżebra.
GdyMitonczepiałsiępłotupragnącgoprzebyć,akumFriard
nadaremnieszukałotworu,abysięprzezeńprzecisnąć,nieznajomy
wstał,poprostuijakzwyklewyciągnąłdługienogiinibyjeździec,
nakońwsiadający,zajednemporuszeniomprzebyłpłot,tak,żeżadna
gałąźgoniedotknęła.