Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
owypełzłejjuż,żółtawejpoliturze.Obokoknawtejizbie,podstarym
krucyfiksemozdobionymróżnymikwiatamileśnymisiedziałaprzy
kołowrotkumłodadziewczynaispała.Wkącieizbynałóżkuleżała
jakaśstarakobieta,równieżpogrążonawgłębokimśnie.
–Pułkowniku–szepnąłhrabia–weszliśmywkrainębaśni.
Jesteśmywzaczarowanympałacu.Tadziewczynasiedzącanaławce
przykołowrotkutochybakrólewna,októrejnamwdzieciństwie
niańkaopowiadała,atastara,leżącanałóżku,toczarownica,
wiedźma…
–Marzycielu!Czychcepanodegraćrolęksięcia,wyzwalającego
tędziewczynęspodwładzywiedźmy?
Rozmowata,aczszeptemsięodbywająca,zbudziłajednak
„zaczarowanąkrólewnę”.
–Ktotam?–szepnęładrżącymgłosemizwróciłaprzestraszoną
twarzwstronęolbrzymiejhali,starającsiępoprzezpanującymrok
dojrzećtych,którzyjąobudzili.
–Dwajobcy,chcącyzwiedzićtenzamek–rzekłhrabiaiwszedł
doizby.–Widzę,żeprzychodzimyniewporę…Proszęwybaczyć…
–Babkaśpi…ojcaniemawdomu…Wzamkuniemanic
dozwiedzania…toopuszczoneruiny…
Hrabiazrosnącymwciążzdumieniemrozglądałsiępoizbie.Nędza
wyzierałazkażdegokąta.Nastolewpopękanejglinianejmisieleżały
resztkipolenty;dzbanzmlekiemobsiadłyniezliczonemuchy;stara,
łatanabieliznawisiałanasznurachwpobliżutynkowanegoniskiego
pieca.Równieżistrójdziewczynyświadczyłowielkimubóstwie;tylko
gładkozaczesaneciemnewłosy,spiętestarymmosiężnym
grzebieniem,dowodziłypewnejdbałości.
–Mojedziecko–rzekłhrabia–bardzomiprzykro,żezbudziłem
cięzesnu.Ależejużsiętostało,czyniebyłabyśłaskawaoprowadzić
mniepozamku?Miałbymochotęzakupićteruiny,oczywiściegdyby
właścicielsięzgodził.