Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięwoknie.
Młodyhrabiastałwzamyśleniu.
Nierzekłmamwielkąochotęzwiedzićwnętrzetychruin.
Jeślipana,paniepułkowniku,tonieinteresuje,pójdęsam.
Cozarozkosznacisza.Żadendźwięktuniedolatuje;tylkonajwyższe
szczytygórdostrzecmożnaztegopodwórza.Jakmalowniczejest
wszystko,cotuwidzimy!Otopustynia,pułkowniku,wktórej
mógłbymspędzićżycie.Odmłodościmarzyłemotakimkącie
odosobnionymodświata,apełnymromantycznegouroku…
Wtemrozległsięzoddalistrzał.
Słyszypan?rzekłstary.
Ktośpoluje.
Alboteżktośstrzeliłdoczłowiekalubteżdosamegosiebie.
Cozaromansepanwymyśla?
Romanse!mruknąłstary.Czymógłbypannapewno
twierdzić,żekażdastopaziemi,poktórejpanstąpa,niezostałakiedyś
użyźnionakrwiąludzką?
Młodyhrabianieodpowiadał.Zamyśliłsięnadsłowamistarca.
Ajednakteruinyzamieszkane…rzekłwreszcie,rozglądając
siędokoła.Czyniesłyszypantamnapierwszympiętrzejakichś
dziwnychdźwięków?…Zobaczmy,cosiętamdzieje…
Przystąpilidonawpółuchylonychdrzwi.Ciemnedrewniane
schodyprowadziłynapiętro.Oczyztrudemprzyzwyczajałysię
dopółmrokupanującegonaschodach.
Zezdumieniemrozejrzelisiędokołasiebie.Otobyliwolbrzymiej,
bardzowysokiej,mrocznejsali.Przezszparyzabitychdeskamiokien
wnikałoskąpeświatło.Ostryzapachsuszonychrośliniswąduidącego
zjakiegośpiecakuchennegodrażniłgardło.
Nadrugimkońcusalibyłyotwartemałedrzwiiprzezniemożna
byłozajrzećdoniewielkiejizby,którejścianywyłożonodeskami