Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wpatrujęsięwnie.Jedenznichporuszasiębardziej
oddrugiego,dziurawmaterialezaczynasiępowiększać.
Wyłaniająsięogromne,płowełapyzprzykurzonymi,
czarnymipoduszkami.Pazurrozdzieraiodrzucamateriał
objawiasięniemożliwadopomyleniagłowa.
Lewmrugaostrożnie,ziewaszerokoizaczynaciągnąć
zamateriałotulającyjegotowarzyszkę.Pojawiasiękolej-
nagłowaiobojeukazująsięwpełni,przeciągająleniwie
iodkopująresztkipłótna,byzaprezentowaćsięwcałej
okazałości.
Samiecjestwyrośnięty,cowidaćpogrzywie,aczkolwiek
wynędzniałej.Jestwychudzony.Wzasadzieobojesą.
Czymtynibyjesteś?pyta.
Zebrąodpowiadam,prostującsięniecoiwyciągając
szyjęnajbardziejjakpotrafię.Kręcękilkarazyogonem.Nie
znamichiszczerzemówiąc,to,czymjestem,niepowinno
ichwogóleinteresować.
Niewydajemisięodpowiada.
Nazywaszmniekłamcą?pytam.
Jesteśniedokończonywtrącasamica.Mówitotakci-
cho,żeprawiejejniesłyszę,leczwystarczającogłośno,bym
wychwyciłobrazę.Pyskjestwystarczającoprzekonujący,
dobrzemuposzło,alenieskończyłtyłu,widaćto.No
iskapałonatwojekopyta.
Tak,wiemotym.Spoglądamwdółiwidzę,żebiała
smuga,którawcześniejściekała,terazcałkowiciewyschła.
Wiedziałem,żetakbędzie.
Hafiz.Zapomniałomnie.
Tobezznaczeniamówięgłośno.Ważnejestto,
żegdyskończy,dzieciniebędąwstaniedostrzecróżnicy.
11