Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Sąuśpione?–pytaHafiz.
–Tak–odpowiadapierwszymężczyzna.Tozapewne
przywódca,ponieważniczegonieniesie.–Naczaspo-
dróży.Pozatymsąoswojone.Odurodzeniabyłychowane
wniewoli.Sąjakdomowekoty.–Kładzieręcenabiodra
iuśmiechasięszeroko,spoglądającwkierunkureszty.
–Byłyprzedtemwzoo?–Hafizstoiwrazzlideremipa-
trzy,jaktamcikładąogromne,szorstkiepłachtynamoim
sianie.Przebiegarękąpobrodzie,wtymsamymmiaro-
wymrytmie,wktórymczeszemojefutro.
–Tak,tak,byływmałymzoowBejtHanun–odpo-
wiadatamten.–Mieliszczęście,żemoglijemiećusiebie,
rozumiesz.
Hafizkiwagłową.Podchodzęistajęprzyjegoramieniu.
Sięgazaplecyizaczynadrapaćmniepodpyskiem.Obser-
wujemypakunki,którezaczynająsięporuszać.Wyczuwam
nosemcośpiżmowego.Zapachznajomy,aleniepotrafięgo
doniczegodopasować.
–Samicęskradziono.–Przywódcasięgadokieszeni
iwyciągazniejpaczkępapierosów.Hafizpatrzyzpewnym
niepokojem,gdymężczyznaodpalajednegoirozżarzoną
końcówkąwskazujenajedenztobołków.–Szukaliśmytrzy
miesiące,znaleźliśmyjąwkońcuupewnejbandyckiejszaj-
ki.Kasowalirodzinyzamożliwośćzrobieniasobieznią
zdjęcia.Źlejątraktowali,rozumiesz,więcjestpłochliwa.
–Wzasadzieobatakiesą–ciągnął–przeznaloty.Trafili
zooisporaczęśćterenuzostałazniszczona.
–Wiesz–podejmuje–byłemzaskoczony,gdyusłysza-
łem,żejestzoowGazie.Sądziłem,żesięzamknęło.
–Takbyło–odparłHafiz.–Otwieramjeponownie
wstarymmiejscu.Niedaleko,kawałektądrogą.Zabierałem
9