Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
KarolinaAndrzejak
RW2010
Czystyogień
UCIEKAJ,PÓKIMOŻESZ
Otaczałamnieciemność.Uniosłamgłowę,szukającniebaizawieszonychnanim
gwiazd.Napróżno.Miałamwrażenie,żestojęgdzieś,gdzienieistniejeczas,gdzie
niemapodziałunalądyimorzaaninadzieńinoc.Chcączrozumiećtenstan,przy-
wołałamwizjęczystegopłótna,niezapełnionegojeszczewyobraźniąartysty.Czeka-
łamwięcspokojnie,mającświadomość,żekażdamijającasekundamogłanieistnieć
bądźtrwaćwieki.
Delikatnedotknięcienapoliczkachwyrwałomniezzamyślenia.Mojąskórę
rozświetliłblaskbijącyzgłębiciała.Wtymciepłymświetledostrzegłambiałepłatki,
radośniewirującedokoła.Czyżbyśnieg?Jednazbiałychdrobinopadłanamojera-
mię.Zaskoczonaodkryłamswojąpomyłkę.Popiół.Białyirozkosznieciepły.Świa-
tło,któregobyłamźródłem,powolirozpraszałowszechobecnączerń.
Mojebosestopyzanurzonebyływciekłymogniu.Niesprawiałomitobólu,
wręczprzeciwnie.Receptoryskóryuznałytenstanzazupełnienaturalny.Spojrzałam
naswojedłonie,chcącsięupewnić,żewciążjestemczłowiekiem.Pośrodkuichwnę-
trzabłyszczałymałeiskry.Przyglądałamsięimzaciekawiona.Zaczęłykiełkowaćni-
czymnasiona,bypochwilizmienićsięwdwarozkwitłepłonącekwiaty.
Sygnałbudzikazmąciłgładkąpowierzchnięsnu.Otworzyłamoczyipoczeka-
łam,przebudzęsięcała,dokońca.Wyciągnęłamrękę,bywyłączyćurządzenie
wysyłającekomunikatokolejnymporanku.Niechętniezsunęłamciepłąkołdręido-
tknęłamstopamipodłogi.Przyjrzałamsięswoimchudymnogom,zbierającwsobie
siłę,byrozpocząćdzień.Zwysiłkiempodeszłamdookna.Niepamiętałamjużporan-
ków,którewitałamwypoczęta.Szarpnięciemodgarnęłamciemnozielonązasłonę.
Białeświatłobłysnęłobrutalnie,adrobinykurzuzatańczyływokółmojejtwarzy.
Słońcebyłojużwysoko,roztaczałopookolicyostry,czerwcowyblask.Odkrywało
każdąbruzdęwszarościblokowiska.
13