Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wuniesieniunawetniepoczuł,jakbiałezębyniczymostresoplelodu
rozrywająjegogardło.Jegociałopoddałosiętemuatakowirównie
łatwojakzdzieranazowocuskórka.Rozdartatętnicawyplułakrew,
którazalałaporcelanowątwarznieżyjącejdziewczyny.Czerwień
przysłoniłaoczy,którepochwiliznowustałysięnieruchome.Vincent
szarpnąłsiękonwulsyjnie,atrupieręcepuściłygorównienagle,jak
wcześniejgoobjęły.Dłonieuderzyłyodrewnianąpodłogę.Świat
zawirowałVincentowiprzedoczyma.Tracącsiły,całymciężarem
zwaliłsięnanieruchomykorpus,wktórymniebyłojużnawetcienia
niczyjejobecności.Wiedząc,żeumiera,leżałwpatrzonywmłodą,
pięknątwarz.JegooczyposzukałyspojrzeniaElizabeth,aleniczego
jużnieznalazły.
***
RankiemnastrychwszedłSol.Najpierwnawoływałzdołu,alenikt
nieodpowiadał,więczamknąłpsawkuchniipełenniepokojuruszył
dogóry.Długoprzyglądałsięwmilczeniutemu,cozastał
wprzestronnympokoju.Dwamartweciałależaływkałużykrwi.
Skomplikowanewzorynapodłodzeorazporozkładanewróżnych
miejscachprzedmiotyotajemniczymprzeznaczeniuwydawałysię
wręcznierealne,niczymeksponatywmuzeum.WreszcieSolodważył
siępodejśćdoustawionegonasztaludzebiałegopłótna.Położył
nadelikatnymmaterialedłońirazjeszczespojrzałnamartweciała.
Alleluja,tatopowiedział.Wkońcucisięudało.
Dooczunapłynęłymułzy.Wiedział,comusiterazzrobić.Vincent
potylulatachdopiąłswego.Obajjużprawieniewierzyli,żemoże
musięudać.VincentFerrierwreszciebyłtam,gdziejegożona.
Odnalazłją.Aniwpiekle,aniwniebie.Gdzieśindziej.
Solzostawiłpłótnoiruszyłwstronęwalizkizglinianymi
tabliczkami.Dobrzewiedział,któreznichtrzebawybrać.Musiał
upewnićsię,żewszystkoskończone,takjakuczyłgoojciec.Vincent