Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wszystkobyłojużgotowedokolacji.Zebralisiętutaj
wszyscynajwyżsirangążołnierzeorazkilkucywilów,
wtymrodzicePatrycji.Babciadziewczynkizostałaznią
wdomu.
Porazpierwszy,odkądznaleźlisięwGrocie,Hubert
poczułsię,jakbyznajdowałsięwktórejśosadzie
napółnocy.Znałjużwieletutejszychtwarzy,chętnie
rozmawiałzludźminanajróżniejszetematy,
zrozbawieniemobserwowałteż,jakgłównakucharka
zagadujeHenrykaiwciskamudokieszenijakieś
zawiniątko.
Nibystarykawaler,awciążrozchwytywanyrzucił
żartemdoIzy.
Dziewczynarzuciłamukrzywespojrzenie.
Onniejestkawalerempowiedziała.
Sierpniowizrobiłosięgłupio.Jakośnigdynie
zastanawiałsięnadprzeszłościąstarszegoprzyjaciela,
któryteżnigdyniewspominałczasówsprzedostatniej
wojny.
Ja…zacząłniezgrabnie.
HenrykjestwdowcempowiedziałaIza.Straciłżonę
icóreczkępodczaszarazy.
Znamysiętakdługo,aja…głupi…
Wiemotymtylkoja,więcgębanakłódkę,jakby
cozagroziła.
Hubertskwapliwiepokiwałgłową.Kiedyśnadejdzie
czasnapoważnerozmowyzarównozHenrykiem
odalekiejprzeszłości,jakizIząotym,cowydarzyłosię
wOsieczy.
Swoimzwyczajem,kiedytylkosięnajadł,chłopak
ruszyłmiędzygości,chcączamienićzkażdymchociaż
kilkazdań.TosamozrobiliErnestiHenryk.Artur
iGniewkosiedzielinieśmiałowkącie,Mateuszzagadywał
ładną,umundurowanądziewczynę,Zuzaotoczona
wianuszkiemmłodychżołnierzyjakgdybynigdynicjadła