Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałI
Nieufammu.Izapokręciłagłową.
NiktznasmunieufadodałMateusz.
ZpewnymiwyjątkamiodezwałasięZuza,awszyscy
spojrzelinaHuberta.
Sierpieńskrzyżowałramionanapiersiioparłsię
plecamiodrzwi.Niemieliklucza,żebyjezamknąć,więc
chociażwtensposóbchciałsięupewnić,żeniktnie
będzieimprzeszkadzał.Odpierwszejchwili,gdyznaleźli
sięwGrocie,wszystkobyłozupełnieinaczej,niżtosobie
wyobrażali.
Kiedymówiłem,żepowinniśmybyćostrożni,jeśli
chodzioOrłowskiego,towyodrazuwyruszyliściezanim
burknął.Akiedytwierdzę,żeonniejestzły,towam
naglezapalająsięczerwonelampkiwgłowach.
Zdecydujciesię.
Totypopadaszzeskrajnościwskrajnośćwypomniał
Henryk.
Minyprzyjaciółwciążwyrażałypowątpiewanie,
aHubertniepotrafiłimwytłumaczyć,skąduniegotaka
zmiana.Dotejporybyłprzekonany,żetylkoonmiał