Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chybawydarzyłosiętucośstrasznego.
Wszystkosięwydarzyło.
Nocąprzewróciłasięnadrugibok,ciałemgładkimjakuryby,jakby
zpłetwaminakońcach,lekkotrąciłaciępoplecach.
Iwtedyusłyszałeśrykwielkiejfali.
Lunąłgwałtownydeszcz.
Zapomniałeś,jaknazywałsiętentajfun.
Tamtegoroku.Wzalanymdeszczemmiasteczkuchybawkażdej
alejceodprawianopełnerozpaczyobrzędypogrzebowe.
□□:
...dziś,kiedykopałemmotykąnapolu,zaczęłopadaćicałybyłem
wbłocie,alebyłemtakzmęczony,żeniechciałomisięmyć.Zresztą
odeszłaś.Wsiadłemdoautobusuwkurtceispodniachpokrytych
ziemią.Kierowcanicniepowiedział,niebałsię,żeubrudzęauto?
Młodychłopakodobrymsercunosiłniebieskączapkęzdaszkiem,był
mniejwięcejwmoimwieku.Chybaoczymśmarzył.
Pasażerowiezachowywalisiętak,jakbyzobaczyliducha.Gdy
podszedłem,pewnababciaustąpiłamimiejscaipozwoliłazająćkilka
plastikowychsiedzeń.
Chybapodejrzewała,żewydostałemsięzgrobu.Usiadłem
nonszalancko,spodmojegotyłkadobiegłomlaśnięcieizobustron
popłynęłabłotnistawoda.Wiedziałem,żegłowęitwarzmamwbłocie,
igdyszlamwleciwoczy,będąmniebardzopiekły.Byłem
wykończony,wytarłempłynącełzy,zdjąłemciężkie,oblepioneziemią
butyiprzydeptałemje,żebysięnieprzesunęły.Zamknąłemoczy,
złapałemporęczizapadłemwgłębokisen,śliniącsię.
Kiedywysiadałemzezniszczonymibutamiwręce,zobaczyłem,
żeściekającazemniewodazostawiłanapodłodzerzucającysię
woczyślad.Odwróciłemsię,mojesiedzenieotaczałobłoto.
Namiejscukierowcyniepuściłbymtegopłazem.Tenchłopak
naprawdęzachowałsięjakBodhisattwa.Możebyłglinianym
Bodhisattwą,amożebałsię,żegoporąbię.Niewiedział,