Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
oczy,mrugałeś,wustachpoczułeśsłonysmakswojegopotu.Miałeś
wilgotneubranie.Usłyszałeśgłośnebiciewłasnegoserca.Wydawało
się,żenaświeciepozostaliścietylkotyiona.Światpociemniał.
Słyszałeśwłasnyciężkioddech,słyszałeśjejoddech,czułeśjej
ciepło.Delikatnyzapachleśnychkwiatów.
Wystraszoneptakikrzyczałyjaknajętezczubkówdrzew,małpy
patrzyłyzukrycia.Doszliściedorozwidleniaiwybraliściejeszcze
bardziejciemnąinieuczęszczanądróżkę.
„Odważnyjesteś”powiedziaładziewczyna.
Wysokonadrzewiemignąłjakiśczarnykłębekzwinnyjakpantera,
aspomiędzyliścizwisałczarnyporuszającysięogon.
Toniemógłbyćkot.
Niespodziewaniezobaczylikilkadziesiątdrzewkauczukowych
rozsianychpofalującymzboczu.„Niechybadzikie,prawda?”
zapytała.Drzewawyglądałynabardzostare,miałyposturę
przodków.Naczarnych,jakbyosmolonychogniempniachsterczały
olbrzymieguzy,piętrzyłysięszramy.Nóżdotarłdosercadrzewa.
Widaćbyło,żenacinającynieznałsięnarzeczyizaślepiłagożądza
zysku.Staruszkowiedoznalizbytwieluran,zwiększościznichnie
dałosięjużwycisnąćanikroplisoku.
Kilkadrzewchlebowcaobwieszonychowocami.Czułeśichzapach.
Niedalekozazaroślamirozciągałsiębrązowyipodmokłyteren,
długieiszpiczasteliściejakszczypcekrabaprzypominałytezdrzewa
ananasowego.Tobyłykrzakipopularnego,aletobienieznanego
znazwy,pandanu.
Niewyraźnyszumfal.Poprzejściulasupowinnopokazaćsięmorze.
Jednakścieżkabiegławzdłużnagromadzonejpowczorajszejulewie
wodywherbacianymkolorze,wystawałozniejuschłedrzewo,
awśrodkupływałostadoryb.Spójrzcieuważnie,tostarożytny
gatunek,potrafiąnabraćłykwody,precyzyjniewystrzelićnim
wowadysiedzącenazwisającychgałęziach,apotemwyskoczyć
ipołknąćofiarę.Napowierzchnięwypływałyzbulgotembańki