Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kamizelki.
–Myślałem,Ettie,żejesteśwAfganistanie.
–Wyglądanato,żewtymmieściemożnazrobićdla
biednychznaczniewięcej.Dołączyłamdomisji
wBermondsey.
–Jakto?Tutaj?–wykrzyknąłszef.
–Zamierzamsięuciebiezatrzymać.Powiedz,gdzie
mamspać.
–Spać?–Posłałmispojrzeniepełnerozpaczy.
–Tak,spać.Przecieżnapewnomacietujakąś
służbówkę.–Znówrozejrzałasięwokół.–Oddzisiaj
jestemsłużebnicąPana,bracie.Sądzącpowyglądzie
tegomiejsca,będziecorobić.Zacznijmyodtego,
żetestertypapierówstanowiązagrożenie.–Jejwzrok
padłnaschodywgłębipokoju.–O,chybajużwidzę
właściwemiejsce.Samatrafię,niemusiszmnie
odprowadzać.
Postawiłabagażenapodłodzeiruszyłaposchodach
wgórę.
Zrobiłemszefowiherbatę,bosiedziałjak
skamieniały,patrząctępowciemneszareokno,jakby
miałzarazumrzeć.Ułamałemkawałektoffiwkieszeni
idałemmudoręki,aonłapczywiewepchnąłjedoust.
–Szefie,dlaczegopowiedziałpanwcześniej,żepanna
Cousturekłamie?–zapytałem.
–Musiszuważniejobserwowaćludzi,Barnett
–odparł,pracowicieżująctoffi.–Powiedziałemcoś,
nacosięzaczerwieniłaispuściławzrok.Zrobiła
totylkoraz,kiedypowiedziałem,żepotrafięwejrzeć
wludzkąduszę.Żepotrafięwyczućprawdę.Nie
zauważyłeś?