Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Pantozrobiłrozmyślnie,szefie?
–Nie,nierozmyślnie,aletocałkiemniezłychwyt.
Trzebagpbędziejeszczekiedyśzastosować.
–Niejestempewien.Pochodzęzestron,gdzie
kłamstwojestnaporządkudziennym.
–Jakwszędzie,Barnett,jakwszędzie.
–Chodzimioto,żeoniniebędąsięczerwienić,kiedy
ichpanoskarży.
–Alejajejnieoskarżałem.Natympolegatrik.
Jatylkomówiłemosobie.
Żułtoffiztakązawziętością,żeślinaciekłamuzust,
któremusiałwytrzećręką.
–Szefie,tonajakitematskłamała?
Ostrzegawczouniósłpaleciwykrzywiłtwarz
wdziwnymgrymasie,próbującodkleićtoffioddziąsła.
–Tegoniewiem–odpowiedział,kiedywkońcu
uporałsięzcukierkiem.–Takczyowak,muszędzisiaj
zostaćdłużej,żebyzorientowaćsię,coulichazamierza
tutajrobićmojasiostrzyczka.Przykromi,Barnett,ale
sambędzieszmusiałodwiedzićBarrelofBeef.
Wcalemnietonieucieszyło.
–Możelepiejzaczekajmy,ażbędziemymoglipójść
razem?–zaproponowałem.
–Niewchodźdośrodka.Zaczekajnaulicy,dopóki
niewyjdziestamtądjakiśpracownik,pomywaczalbo
kelnerka.Ktoś,ktochętniezarobipensa.Ispróbujsię
czegośdowiedzieć.Alenieryzykuj.Aprzedewszystkim
niepozwól,żebyzobaczyłcięktóryśzludziCreama.
–Gdytylkopokiwałemgłową,dodał:–Mówiępoważnie,
Barnett.Niewydajemisię,żebytymrazemmogło
citoujśćnasucho.