Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szanownypanie.Tonaprawdędobryukład.Mampokój
przytejulicy,wynajmuję.Wiesz,gdziejestpiekarnia
Penarvena?Mampokójnadtąpiekarnią.
–Znamjednegochłopaka,którytampracuje
–powiedziałem.–Francuz,manaimięThierry.Brat
mojejznajomej.Pewnieteżgoznasz.
–Terry?Jasne,żeznam.Tenzcukierni?Jużnie
pracuje.Będzietydzieńalbocośkołotego,odkąd
goniema.Odszedłalbogowylali.Aleniepytaj,bonie
wiem.–Zapaliłfajkęiznowuzacząłkasłać.
–Próbujęgojakośzłapać–dodałem,kiedy
muprzeszło.–Niewiesz,gdziegomożnaznaleźć?
–Zapytajjegosiostrę.Powinnawiedzieć.
–Aletoonagoszuka.–Ściszyłemgłos.–Chodzioto,
żejakjejpomogę,topewniemisięodwdzięczy.
Rozumiesz,conie?
Zarechotał,ajapoklepałemgopoplecach.Nie
spodobałomusięto,cośzaświtałomuwgłowie
ispojrzałnamniepodejrzliwie.
–Takizbiegokoliczności,conie?Żemitomówisz?
–Szedłemzatobą.Śledziłemcię.
Zorientowałsiędopieropochwili,comamnamyśli.
–A,otocichodzi?–zachrypiał.
–Właśnieoto.Towiesz,gdziegomożnaspotkać?
Podrapałsięponieogolonejszyi,wychyliłdżin
dokońcaipowiedział:
–Wieszco?Podajątuniezłeostrygi.
Przywołałemkelnerkęizamówiłemmiskęostryg.
–Wiemtylko,żeprzyjaźniłsięztakądziewczyną,
kelnerką,naimięmaMartha.Natoprzynajmniej
wyglądało,jakczłowiekmiałoczyotwarte–powiedział.