Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
świat.
Takmijałytygodnie.Skończyłasięzima,zazieleniły
sięokolicznelasy,awserceDirkazaczęłosięwkradać
zwątpienie.WKirchdorfienicsięniedziało.Niktnie
upijałsięponadmiarę,niktniedemonstrował,nie
kradłiniemordował.Miasteczkoleżałonauboczu,
zdalaodprzestępczozasobnychmetropolii.Dirknie
miałcorobić.Najciekawszymzajęciemstałysię
prelekcjedladorosłychozapobieganiuprzestępstwom.
Corazczęściejjednak,gdyspoglądałwszczere
iprzyjaznetwarzeswojegoaudytorium,musiałopędzać
sięodmyśli,żedeprawujeniewiniątka,opowiadając
ozbrodniachizgniliźniepanującejwprawdziwym
świecie.Istniałjeszczejedenrodzajzajęciadla
policjantawKirchdorfie:naukazachowaniasię
najezdnidlamłodocianychrowerzystów,kontrole
rowerówuczniówwszkole,atakżenauka
przechodzeniaprzezjezdniędlaprzedszkolaków.Dirk
wzgardziłpoczątkowopracągodnąpoczątkującego
policjantazdrogówki,aterazbyłozapóźno.Dotego
działubowiemrościłsobieprawoistrzegł
gozazdrośnieFrankRoth,pryszczatywypłosz.
WreszcieDirkprzestałsięłudzić.Zrozumiał,żenie
potrzebowanowKirchdorfieanijegokryminalistycznej
intuicji,aniwybitnychumiejętnościwstrzelaniuczy
walcewręcz.Potrzebowanokogośmłodego,
zperspektywądługoletniejsłużby.Spokojniobywatele
Kirchdorfudośćmielizmianszefówpolicjicotrzy,
czterylata.
Taksięcieszymy,żepozostaniepanunasnadługo
powiedziałaniedawnoPetra,właścicielkaRatuszowej,
piwiarni,doktórejDirknauczyłsięuczęszczać
cowieczór.Zawszeprzysyłalinamdziadkównaostatnie
lataprzedemeryturą.Chwalilitosobiebardzo,botak
tuunasspokojnie;iowszem,lubiliśmyich,braliudział
wżyciutowarzyskim,udzielalisię,jakmogli.Ale
coztego?Przyzwyczajaliśmysiędonich,apotembyło
żal,gdyodchodzili.Jedennawetumarłprzybiurku