Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Spojrzałnaniąnieprzekonany.
Zpewnościąpowiedziałznaciskiem.Jutrozsa-
megoranawyjeżdżamzGreenhillnajakiśczas,więczostanie
panisama.Polecę,byOwenoprowadziłpaniąporezydencji
izaznajomiłzesłużbą,którejbędziepaniterazzwierzchnikiem.
Wraziejakichkolwiekpytań,proszęzwrócićsiędoOwenalub
Petersa.Spojrzałnaniąprzelotnie.Imożepanipozostać
wpokoju,wktórymdzisiajspaładorzucił,nierozpoznając
wtychsłowachsiebie.Samnierozumiał,dlaczegojestdlaniej
takidobry.
Jocelynsłuchałatychsłów,starającsięniepokazaćposo-
bie,jakbardzocieszytakiobrótsprawy.Byłauratowana!
Iwdodatkubędziemieszkaławpokojugodnymksiężniczki!
Miałaochotępodskoczyćwysoko,posuftiucałowaćhra-
biegowobapoliczki.Ostateczniejednakzdobyłasięjedyniena
grzecznepodziękowania,skłoniłasięiwyszła.
Gdydziewczynaopuściłagabinet,Charleswestchnąłprze-
ciągle.Miałnieodpartewrażenie,żejegokłopotyzwiązane
znowąlokatorkądopierosięzaczynają.Nawetniechciałsię
zastanawiać,dlaczegotakłatwozmieniłswojeplanyidałsię
przekonać,byzostała.
~
Jocelynwciągukilkudnizdążyłazaznajomićsięzewszystkimi
pracownikamilordaWinstona.Dziwiłoją,żejestichtaknie-
wielu.Pomyślała,żehrabiaalbobyłskończonymsknerą,albo
dobóluczciłprywatność.
Posiadłośćbyłaogromnaipotrzebowałapracywielurąk.
Nicdziwnego,żebyłatakzapuszczona.Żadna,nawetnajbar-
dziejambitnagospodyni,niebędziewstanieuprzątnąćpo-
nadsetkipokoijedyniezapomocądobrejwoliigarstkisłu-
żących…
34