Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tocochcepaniwie​dzieć?
Przedewszystkim,czyjestpaninacośprzewlekle
cho​ra.
Gdzietam!Je​stemzdro​wajakkro​wa.
Bioręgłębszyoddech,żebyniewybuchnąćśmiechem,
sły​sząctonie​codzienneporównanie.
Aprzyj​mu​jepaninasta​łeja​kieświ​ta​mi​ny?
Ta​kiecośnapa​znok​cieiwło​sy.
Pamię​tapanina​zwęiskładtegoprepara​tu?
Kobie​tapa​trzynamniezpot​pie​waniem.
Kochanieńka,głowanieśmietnik.Leżytoto
wkuch​ni,tobio​rę.Nochy​bażeza​po​mnę.
Całyczasszerokosięuśmiechając,licwmlach
dotrzech.
Nodobrze,tosprawdzipaniwdomuipowie
minastępnymrazem.Atakzciekawości,widzipani
ja​kąśpo​pra​wę?
Czyjawiem,za​wszemia​łammoc​nepa​znok​cie.
Mojeoczyotwierająsięszerokozezdumienia.Trzy
tozamało,mu​szępo​li​czyćdopię​ciu.
To…topocopanitobie​rze?
Sąsiadkapowiedziała,żetodobrewitaminy,
tokupiłam.Myślałam,żemożepaznokciemiszybciej
uro​sną.
Alepoco?
Bopaznokcietowizytówkakobiety!Asztuczne
drogieiupierdliwe,tochybaoczywiste.Terazpani
Jadwigapatrzynamniezezdumieniem.Dyskretnie
rzucamokiemnamojekrótkoobcięte,niepomalowane
paznokcie.Zresztątowitaminy.Niezaszkodzą,
amogąpo​móc!
Przeciwnie,paniJadwigo!oponuję.Możnasobie
zaszkodzić,jaksięłykazadużowitamin!Pierwszy
przykład,jakiprzychodzimidogłowy,
toprzedawkowaniewitaminyA(popularniezażywanej
„naskórę,włosyipaznokcie”),któremożeskutkować…