Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Tocochcepaniwiedzieć?
–Przedewszystkim,czyjestpaninacośprzewlekle
chora.
–Gdzietam!Jestemzdrowajakkrowa.
Bioręgłębszyoddech,żebyniewybuchnąćśmiechem,
słysząctoniecodzienneporównanie.
–Aprzyjmujepaninastałejakieświtaminy?
–Takiecośnapaznokcieiwłosy.
–Pamiętapaninazwęiskładtegopreparatu?
Kobietapatrzynamniezpowątpiewaniem.
–Kochanieńka,głowanieśmietnik.Leżytoto
wkuchni,tobiorę.Nochybażezapomnę.
Całyczasszerokosięuśmiechając,liczęwmyślach
dotrzech.
–Nodobrze,tosprawdzipaniwdomuipowie
minastępnymrazem.Atakzciekawości,widzipani
jakąśpoprawę?
–Czyjawiem,zawszemiałammocnepaznokcie.
Mojeoczyotwierająsięszerokozezdumienia.Trzy
tozamało,muszępoliczyćdopięciu.
–To…topocopanitobierze?
–Sąsiadkapowiedziała,żetodobrewitaminy,
tokupiłam.Myślałam,żemożepaznokciemiszybciej
urosną.
–Alepoco?
–Bopaznokcietowizytówkakobiety!Asztuczne
sądrogieiupierdliwe,tochybaoczywiste.–Terazpani
Jadwigapatrzynamniezezdumieniem.Dyskretnie
rzucamokiemnamojekrótkoobcięte,niepomalowane
paznokcie.–Zresztątowitaminy.Niezaszkodzą,
amogąpomóc!
–Przeciwnie,paniJadwigo!–oponuję.–Możnasobie
zaszkodzić,jaksięłykazadużowitamin!–Pierwszy
przykład,jakiprzychodzimidogłowy,
toprzedawkowaniewitaminyA(popularniezażywanej
„naskórę,włosyipaznokcie”),któremożeskutkować…