Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zasłonywsypialni,lecztylkodopołowy,iJimmydostrzegł,żepatrzy
nadziedziniec.Wsypialnibyłozbytciemno,abymógłdostrzecrysy
twarzykobiety,napewnobyłajednakbardzoblada,jakby
obserwowałduchakobiety,którazajmowałatomieszkaniejako
dziecko,aterazpróbowałasobieprzypominać,jakwyglądałświat,
kiedybyłamłodaiżyłanaprawdę.
WkońcukobietaodwróciłasięiJimmyuznał,żepołożyłasię
nałóżku.Jeszczeprzezkrótkąchwilęwypatrywałprzezokno,apotem
wróciłnakanapęiotworzyłlaptopa.Wpoczciemiałnieprzeczytanee-
mailezKoreiPołudniowejiAustralii,atakżezColegio
deArquitectoswChile,zzaproszeniemnawykładdoRitoque,
nakosztgospodarzy.
Właśnieodpisywał,akceptującofertęChilijczyków,gdynagle
znieruchomiałzpalcamizawieszonyminadklawiaturą.Siedziałprzez
chwilęzezmarszczonymczołem,poczymodłożyłlaptopaiwrócił
dookna.JegozestawstereoodtwarzałwłaśniepiosenkęBarbry
Streisandotym,żemiłośćjestwieczna.
Anniewłączyłalampkęnanocnymstoliku,chociażnieruszyła
zasłon,którewcześniejzaciągnęłatylkodopołowy.Jejsypialnia
wydawałasięciepłaiprzytulna,nałóżkuleżałaułożonanaukos
bladozielonakołdra,apoduszkiidywannapodłodzemiałykolor
ciemnejzieleni.Anniestałanaga,odwróconaplecamidookna,jej
miedzianewłosyrozrzuconebyłypocałymtrupiobladymkarku.
Jednakkilkakrokówprzednią,naprzeciwkookna,stałowysokie
lustro,wktórymJimmynadtowyraźniezobaczyłcałąjejpostać
odprzodu.
Odwróciłgłowę.Niewiedział,copowinienterazzrobić.Odniósł
wrażenie,jakbybiegzdarzeńautomatyczniewyznaczyłmurolę
podglądacza.Poczucieprzyzwoitościnakazywałomuzaciągnąć
zasłony,powrócićdolaptopaidokończyćodpowiedźdla
Chilijczyków.„Graciasporsuinvitaciónbuena.Meplazcodecir
«si»!”
Och,Jimmy,Jimmy,Jimmywydyszał.
Przecieżmiałtychludzipilnować.Miałsięnimiopiekować,
aprzynajmniejzadbaćoto,żebynieprzytrafiłysięimżadnepoważne
nieszczęścia.GdybyPunchzacząłbićżonętoznaczy,bić
napoważnie,wybijaćjejzęby,nabijaćsiniakipodoczamiJimmy