Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przechowywałamtenreliktprzeszłościniczymskarb,
zamkniętynaklucz,zaszklanymidrzwiczkami
drewnianegokredensu.Pozwalałamsobiejedynieraz
wtygodniu,wsobotę,kiedyścierałamkurzzmoich
precjozów,wziąćostrożniedorękitoporcelanowe
cacuszko,poczympochwiliodkładałamjezpowrotem
namiejsce.Wtymrokustwierdziłam,żegłupotąjest
trzymaćcośtakpięknegoiniemócztegokorzystać.
Przecieżpomojejśmiercijejlosbędziezgóry
przesądzony.Niktnawetniepochylisięnadjedną
filiżanką,bezpasującejdoniejzastawy,anadodatek
zwyszczerbionymspodem.Dlamniejestonaniezwykłą
pamiątką,wspomnieniemrodzinnegodomu.Pamiętam,
jakbytobyłodziś–rodzicówsiedzącychwsalonie
ipopijającychkawęwłaśnieztychfiliżanek,
delektującychsięprzytymfaworkamiprzygotowanymi
przeznaszągosposięIrkę.Wizjamojejbezcennejfiliżanki
wyrzucanejprzezjakiegośignorantadośmieciskutecznie
przekonałamniedoprzeniesieniatejporcelanowej
pięknościprostodokuchni.Niewiem,czytylkomniesię
takwydaje,czytakrzeczywiściejest,aleherbatazniej
smakujeinaczej,ażchcesięcelebrowaćterzadkie
momentywciągudnia,kiedyczłowiekniezaprzątasobie
głowyniczyminnym,tylkocudowną,ciepłąwonią
rokitnikaunoszącąsięnadfiliżanką.
Gdywypiłamostatniłykgorącegonapoju,rozległsię
dźwięktelefonu.Szybkimkrokiempodeszłamdokonsoli
stojącejwkorytarzu,naktórejstałaparat.Niekulturalnie
byłobykazaćczekaćrozmówcydłużejniżtrzysygnały.
–TurezydencjaApoloniiDobkowskiej.Słucham?
–powiedziałamdosłuchawkitelefonuiostrożnieopadłam
nastojącetużobokkrzesło.
–Ciocia?TuPaulina!–zaszczebiotałamoja
rozmówczyni.
–Ciociastryjeczna,gwoliścisłości.Witaj,mojadroga,
wczymmogęcidziśpomóc?