Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
apotemposłanomniedoszkoływŁomży.Mama
uważała,żejejznajomośćnaukjestniewystarczająca,
abywykształcićmnienaprawdziwądamę.Chcącnie
chcąc,całedzieciństwospędziłamzKrysiąiJurkiem.
Razembawiliśmysięnapodwórzu.Razemsłuchaliśmy
gramofonu,gdyrodzicówniebyłowdomu.Razem
przemierzaliśmynaszmałyświatwzdłużiwszerz.Patrząc
zboku,niczymsięnieróżniliśmy.Tosamonasbawiło,
tosamointeresowało.Każdeznasodczuwałoemocje
wtensamsposób.Itylkozwykłyprzypadeklub
zrządzenielosusprawiło,żeKrysiabyłacórką
kamerdynera,Jurekwioskowymsierotą,ajacórką
właścicieliziemskich.Dopierozbiegiemczasu
zrozumieliśmy,jakbardzosięróżnimy,araczej,żeinni
widząwnasteróżnice.Gdydorośliśmy,corazbardziej
ograniczałynaskonwenanse.Dopierogdyniktniepatrzył,
pozwalaliśmysobienatrochęswobody.AzJurkiem
odpewnegoczasupozwalaliśmysobienawetnawięcej…
Zawsze,gdybyłblisko,mojesercezaczynałobićmocniej.
Dosłowniejakbyjerozpalał.Czułam,żemiędzynamijest
jakaśaura,którejnieumiałamnazwać.Coś
niewidzialnegociągnęłomniedoniego.Zadniaszukałam
sposobu,bybyćblisko.Atopomagałammuprzy
pielęgnacjikwiatówwogrodzie,atozaglądałam
dokuchniznadzieją,żegotamznajdę.Potrafiłam
wymyślićtysiącpowodów,dlaktórychmusiałambyć
wtymsamymmiejscu,coon.Wiedziałam,żejarównież
niejestemmuobojętna.Jegooczybłyszczałyzakażdym
razem,gdyspotykałmnienaswojejdrodze.Gdystaliśmy
oboksiebie,zawszeprzypadkiemdotykałswojądłonią
mojejdłoni.Temałegestybyłydlamniewszystkim.Były
nadzieją,żektóregośdnia,ujmiemojądłoń,złożynaniej
pocałunekipokażecałemuświatu,jakbardzosięmylił,
wytyczającmiędzynaminiewidzialnągranicę.Czułam,
żebędziemyrazemnadobreinazłe.Wbrew
wszystkiemuiwszystkim.