Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
połyskującychnakasztanowo,lekkopofalowanych,
miękkichwłosów.Całowałemtakdługo,jaktylko
minatopozwalała,porazpierwszywżyciuczując,
żektoścałkowiciemnązawładnął.Traciłemrozum
ikontrolę.
Wystarczyjaknapierwszyraz.Odepchnęłamnie,
chociażwcaleniemiałanatoochoty.Zrobiłato,gdyż
takwypadało.Opamiętałasię,botowsumiedość
niespotykanasytuacja,ajachciałemcorazwięcej
iwięcej...Zapomniałemcałkowicieozmęczeniu,
dokumentachdowypełnieniaiodrodzepowrotnej
dodomu.Podniosłemzziemimarynarkęistrzepałem.
Założyłemszybkonasiebie,bozrobiłomisiętrochę
chłodno.
Cotuwogólerobisz?Niewidziałamcięnaterenie
kurortu.Tomałamieścinakilkanaścietysięcy
mieszkańcówwsezonie.Dokładniewidać,ktojest
przyjezdny,ktoszukaprzygódnaturnusach,akto
przyjechałdopracy...Rozgadałasię,płynnie
zawracajączeżwirowejdroginapoboczegłównejjezdni
prowadzącejdomiasta.Szedłemobokniejwiernie
niczympies.
Jestempsychologiem.
Pfff,tojakiśżart?
Nie,dlaczego?Niewyglądam?Niewzbudziłem
twojegozaufania?
Czyjawiem...Jesteśprzystojnyichybatylko
tomniekutobieprzyciągnęło.Świetniecałujesz,alenie
wiem,czyzdajeszsobiesprawę,żetwójrozklekotany
samochód,któryteżniestanowijakiegośszczególnego
atutu,pozostałdalekowtyle.Obejrzałasięprzez
ramię,zmieniającnagletematrozmowy.Tamtenjest