Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Takababeczkawytłumaczyłami,jakbymniewiedział,
czymjestmuffinka.
Dziękuję.A,jeszczejedno.Zatrzymałemprzy
nabijaniumojegozamówienianakasęfiskalną.
Tak?
Mamożepanicośodbólugłowy?
Tamwrogu,obokstojakazgazetami,powinnybyć
jeszczelekiprzeciwbólowe.Znajdziepan,czymampanu
przynieść?dodałaszybko.
Poradzęsobie,dziękujębardzo.Udałemsię
wewskazanyprzezdziewczynękoniecsklepu.Uff,
czekałotamnamnieostatnieopakowanieApapu.
Zjadłemszybkociastkoiwypiłemkawę.Jużsięgałem
polek,niezdążyłemjednakonabyłaodemnie
szybsza.Wzięłajezpółki,zahaczająconiąsporym
zegarkiemwmęskimstylu,zeskórzanymbrązowym
paskiem.Zegarekspoczywałnawyjątkowochudym
nadgarstku,spodktóregoprześwitywałasiećdrobnych
fioletowychżył.Przykułotomójwzrok,aonachyba
trochęsięspeszyła.Uniosłembrwi,zmuszając
przekrwioneoczydospojrzeniawjejstronę.Iwpadłem
prostowsamśrodeksporejczarnejźrenicy,idealnie
skomponowanejzotaczającątęczówką
ociemnozielonej,mocnonasyconejbarwie.Miałalekko
skośneoczy,otuloneczarnymi,gęstymiipodwiniętymi
zalotkąrzęsami.Jejspojrzeniebyłobystre,kuszące,
adłoniebladeiprzerażającochude.Tyleszczegółów
rzuciłomisięwoczywpierwszychkilkudziesięciu
sekundachznajomości.
Tomójlek,rozumiepan?Potrzebujęgobardziejniż
pan.Domiastastądczterykilometry,ajaprzyszłam
tunanogach.Panjestsamochodem,jakprzypuszczam.