Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Łajdak!NapewnomyślałoNirze.Woczachtakiegołotrakażda
kobietajestdozdobycia.Niechżeitudoznazawodu.
Tegojestempewienpowiedziałgłośnoipowtórzył:
Najzupełniejpewien.
Jednakniebyłpewien.Napróżnoskupiałuwagę,bywysłuchać
pretensjikupcaHofnagladokierownictwarzeźni.Innychinteresantów
teżzbyłodłożeniemrozmowynaprzyszłytydzień.
Tymczasemprzezbiurkoprzesuwałysięcodziennebieżącesprawy.
Byłoichwięcejniżzwykle,gdyżNiewiarowicziTalkowskinaten
dzieńprzekazalimuswoje.ObwoziliodranaradcęGąsowskiego
powszystkichinstytucjachmiejskich.Odrugiejwklubiebędzie
pożegnalneśniadanie.Murekmiałteżwziąćwtymudział,lecz
pomimonamówNiewiarowicza,postanowiłnieiść.Itakmusiałktoś
przecieżzostaćwmagistracie,azaległościMurekniecierpiał.Poza
tymprzewidywał,żeJunoszycwkręcisięnaśniadanie.Zjego
tupetem!...
PrzedsamątrzeciązadzwoniłdopaństwaHorzeńskichidowiedział
się,żeNirawyszłanaspacer.
PaniHorzeńskaoświadczyła,żesamaodradzałacórceidodała:
Niechżedrogipansamjejzatodaburę.Niezapomniałpan
odzisiejszejkolacji?Czekamy.
Położyłasłuchawkę.Zabawna!Czyzapomniał!Odtrzechdni
oniczyminnymniemyślał.
Wiedział,żepotakiejkolacjiwrodzinnymgroniezostawiągosam
nasamznarzeczoną,żebędziemógłwycałowaćjejoczyiusta,
iwłosy...Możeubierzesięwsukniębezrękawów...Wówczasdotyk
jejnagichrąknaszyi,nakarku...Irozmowa,bezświadków,taka
zupełnieinna.O,wtych,niestetybardzorzadkich,chwilachopadały
zeńwszelkieobawy,wszelkiepodejrzenia.Jejchód,niemal
wyniosłość,zjakąodnosiłasiędońprzyludziach,zdawałsięwtedy
uzasadnionyinieważny,choćtakgoprzerażał.
NiebyłbynajmniejprzekonanyoszczerościpanaHorzeńskiego
ijegożony.Ichserdeczność,jeżeliniepolegaławyłącznie
naprzestrzeganiuformtowarzyskich,miałazapewnepodłoże
wyrachowania.Bądźcobądźwydawalicórkęzaczłowieka
porządnego,wykształconego,zajmującegopoważnestanowisko.
Zaczłowieka,któryrozporządzawcaleniebylejakimdochodem