Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zrozmachemuderzyłpięściąwstospapierów,ażkałamarze
podskoczyłynabiurku.
–Nicmniepańskaprzeszłośćnieobchodziinicniczyjegadania
–sapał,rozgarniająciburzącswojesiwewłosy,ażsięnastroszyły
inadczerwonąodgniewutwarząwyglądałyjakrozwichrzonysrebrny
płomień.–Panniemasznawetszacunkudlazwierzchnika.Tak.Ale
japanuzakazujęwystępowaćprzedemnązczymśpodobnym.
Jatowykluczamraznazawsze.
Niewiarowiczdyszałciężkoitakbyłpodniecony,żebezcelu
przekładałiprzestawiałgwałtownymiruchamiróżneprzedmioty
nabiurku.CałytenwybuchbyłdlaMurkaniezrozumiały.
Wspominającobankiecie,nieużyłprzecieżżadnegosłowa
niestosownego!Niemiałnajmniejszegozamiaruurażeniaprezydenta
imilczałteraz,ostateczniezdezorientowany,chociażucieszyłsiętym,
żeowaopowiedzianaprzezBoczarskiegohistoryjkaniemiałanic
wspólnegozrażącązmianąwustosunkowaniusiędońNiewiarowicza.
PodłuższymmilczeniuMurekodezwałsię:
–Bardzoprzepraszam,panieprezydencie,niemiałemaniwmyśli
czymkolwiekpanadotknąć.
Niewiarowiczzakaszlał,mruknąłcośpodnosemipochyliłsięnad
papierami.
–Zaraz,wedługżyczeniapanaprezydenta,oddamtereferaty
LassocieiKubinowskiemu.
–Niechpanprzedtemmnietopokaże–kiwnąłgłową
Niewiarowicz.
Murekskłoniłsięiwyszedł.ZminyWięckaimaszynistek
wywnioskował,żepodsłuchiwali.
Zresztąipodsłuchiwaćniepotrzebowali.Prezydentkrzyczał
nacałygmach.Wkażdymrazieodczułwyraźniezmianęswojej
sytuacji.Jeszczewczorajzapodsłuchiwaniezrobiłbyimsurową
wymówkę.Dziśmusiałudać,żeniczegoniespostrzega.