Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mamo!Mamo!wołamiszarpięzarękaw,
byzwrócićnasiebieuwagę.Niemogęznaleźćczarnej
kredki.Możewiesz,gdziejest?
Matkapoklepujemnieporęku,aleniemawtymani
odrobinyserdeczności.Akiedywkońcusięodezwie,
wcaleniepatrzynamnie,tylkogdzieśwdal,ponad
moimramieniem.
Jestnacmentarzu,kochanie,botamwłaśnieidą
wszystkieczarnekredki.
Ifakt,żegdzieśsobieszły,bokiedyotworzyłamnowe
pudełkokredek,czarnenatychmiastznikały.
Mojamatka,jakzresztąwieleneurotycznychpoetek
ipoetów,miałaobsesjęnapunkcieśmierci.Poprostu
tańczyłaznią,ześmiercią,uwodziłajakkochanka,
otulaławmetaforęizwijała,zwijała,tworzączniejcoś
nakształtzwojukrwawegosznura.Śmierćbyładlaniej
jakzapuszczonyplaczabaw,któryzasypywałasłowami.
Umizgałasiędoniej,kokietowałanieustannie,nie
sądzęjednak,abysięspodziewała,żeokażesięona
wobecniejtakkategoryczna.
Pośmiercimatkiznalazłamkilkanaścieczarnych
kredekpoutykanychwróżnychmiejscachwszufladzie
wjejkomodzie.Wsadziłamjewgumkęischowałam
wswoimpokoju,apotem,przezdziewięćmiesięcy,
rysowałamtylkonimi.Czarnymiświecowymikredkami,
pókizkażdejznichniepozostałmaciupeńki
kawałeczek,zbytmały,bymmogłautrzymać
gowmoichtrzynastoletnichpalcach.
Siedziałamprzybiurkuidarłamkartkizmego
pamiętnikanajaknajdrobniejszekawałeczki.Potem