Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ibyłowtymwięcejprawdyniżwtradycyjnym
epitafium:
Ukochanejżonieimatce
Niejapierwszategodniaodwiedziłamjejgrób,ale
wcalemnietoniezdziwiło.Obcyludzieczęsto
tuprzychodzili,główniekobiety.Zapalałyświeczkę,
kładłykwiaty,częstoteżzostawiałykarteczkę,ananiej
kilkapośpiesznienapisanychsłów.Słówpełnych
uznania,cośwrodzajuhołdu,bochciały,bytowłaśnie
miejscedałoimnadzieję,natchnęłomądrością,
podpowiedziało,codalejrobić.Gróbmojejmatkistał
siębowiemmekkądlazranionychkobiet,którebyły
przekonane,żemojamatkagdzieśtamwzaświatach
doskonalewyczuwaichbóliwstawisięzanimiwłaśnie
tam,dokądichgłosniedociera.Któreuważały,żemoja
matkajestimbliska,żeznajądobrze.Byćmożetak
właśniebyło.Doskonalerozumiały,ajategonie
potrafiłam.
Terazteżnazielonejtrawiekołonagrobkależała
jakaśkartkaprzyciśniętakamykiem.Przyklękłam
isięgnęłamponią.Okazałosię,żetokartkawyrwana
zezbioruwierszymojejmatki.Pognieciona,
wystrzępiona,jakbyktośprzezcałelatanosił
wkieszeni.Naturalnieprzeczytałamwiersz,który
znajdowałsięnatejwłaśniestronie.Czytałam,mając
wrażenie,żektośjednocześnierecytujetestrofy.Moja
matka,botojejgłossłyszałamwyraźnie,dobiegający
gdzieśtamzdołu,spodnagrobka.
DOMŁEZ