Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dziewczynawzruszaramionamiiuśmiechasięniewinnie.
Odpychamdrzwiiwyskakujęzklimatyzowanego,wilgotnegownętrza
wprostnapatelnię.Czuję,jakkoszulaprzylepiamisiędopleców.
Strużkipotuspływająpożebrach,gdytargamprzedsobąwieniec,
nawigującpomiędzymarmurowymipomnikamiwkierunku
przesterowanegolamentu.
Ksiądzintonujedomikrofonu„Ojczenasz”,atłumzłożony
główniezrodzinyzmarłegoodrazupodchwytujesłowamodlitwy.
Stajęzboku,wcieniuuschniętegodrzewa,skądmamdobrywidok
nawszystkichżałobników.Wśródpochylonychgłówbezkłopotu
odnajdujęBlankę.Jejwłosy,jasnejakśnieg,lśniąwpopołudniowym
słońcu.TużzaniąstoiSiwy,aobokniegoHans,któryniekryjesię
zżadnymiemocjami.Poczerwonejtwarzyspływająłzy.Zbieragluty
spodnosadłoniąizaciskawpięść.Byćmożejestpijany,choć
pewniejestpoprostunormalnymHansem,tymhałaśliwym,
wyszczekanymgnojkiem,którymówiszybciej,niżmyśli,inigdy
nikogonieudaje.Wśródposępnychispoconychtwarzyprzewijasię
kilka,którekojarzęzosiedla.RodziceGrubegostojątużobok
błyszczącejtrumny,aletaknaprawdęichtuniema.
Głośnikwrękachministrantaeksplodujesłowamikolejnejpieśni.
Ptakizrywająsięzdrzew.Podążamzanimiwzrokiemponiebie
iponadrozpalonymidachamipokrytymiczarnąpapą,naktórychani
myśląsiadać.Pochwiliznówwszystkostajewmiejscu.Nie
matużadnegoruchu.Żadnegożycia.Jedynieupałfalujewoddali,
rozmywająckonturyświata.
Siwydostrzegamniekątemoka.Naszespojrzeniaspotykająsię
naćwierćsekundy.Niewitamysięskinieniem,nieuśmiechamy,nawet
gorzko,żadenznasniepodnosidłoni.Siedemlat.Jaktomożliwe,
żebytakwieleczasuminęłotakszybko?OdkądpoznałemJulię,
zawszebyłominiepodrodzewrodzinnestrony.Jeślijuż,tokrótka
wizytaurodzicównapięćdziesiątkęmamyalbonaświęta.Pamiętam,