Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zChristie’siSotheby’s,któreprzyjmowałytelefoniczne
oferty.Nie,Isherwoodniebyłkolekcjoneremmiłosnych
trofeów.Onjewszystkienaprawdękochał,podobnie
jakkochałsztukę.Wierzyłwmiłośćodpierwszego
wejrzenia,miłośćnawieki,„dopókiśmierćnasnie
rozłączy”.Problempolegałnatym,żenigdyjejnie
znalazł.
Przypomniałsobienaglepewne,nietakdawne
zresztą,popołudniewWenecji.Stolikwkąciebaru
UHarry’ego,Bellinii…Gabriel.Toonmupowiedział,
żeniejestzapóźno,żewciążsięmożeożenićizostać
ojcem,miećdziecko,anawetdwoje.Postarzałatwarz
wszybiepragnęładoznaćprzemiany.
Dawnojużprzekroczyłemterminprzydatności
westchnąłzrezygnacją.Umrzesamotny,ajegożoną
nazawszepozostaniegaleria.
Znówzerknąłnazegarek.Dwudziestapiętnaście.
Fionasięspóźnia.Toniewjejstylu.Wygrzebał
komórkęzprzedniejkieszenimarynarkiidostrzegł,
żedostałwiadomość:„Wybacz,Julianie,aleniestetynie
będęmogła…”.Dalejjużnieczytał.Możetoilepiej,
pomyślał.Oszczędzimutocierpieńzłamanegoserca.
Acowięcej,niezrobizsiebieznowuidioty.
Wsunąłtelefonzpowrotemdokieszeni,
zastanawiającsię,codalej.Mógłbyzostaćisamotnie
zjeśćkolacjęlubpoprostuwyjść.Wybrałdrugąztych
możliwości.NiktnieprzychodzidoIvy,bysiedzieć
tusamotnie.Wstał,poprosiłopłaszczimamrocząc
doszefasalijakieśprzeprosiny,szybkowyszedł
naulicę.NiemaljednocześnieprzedteatremSt.
Martin’szatrzymałsiębiałyfordtransit.Zfurgonetki