Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wieszco.Idokumentymruknąłem,zerkając
przelotniezasiebie.
Chłopakposłusznieskinąłgłową.Schyliłsiędoszafki
podblatem,wydobyłmacallana,podałmizapełnioną
dopołowykryształowąszklankę,poczymzniknął
zadrzwiamidozaplecza.Żałowałemtylko,żeniezabrał
zesobąsiedzącejnastołkubarowymdziewczyny
przygryzającejsugestywniesłomkęswojegodrinka.
Kątemokawidziałem,żewlepiawemniemocno
umalowaneoczyiwydymacochwilęswoje
napompowanesilikonemusta.Wiedziałem,żenicnie
powstrzymajejprzedzagajeniemrozmowy.
Aja,comogędlapanazrobić?odezwałasię
wreszcie,przeciągającdługimipaznokciamipomoim
bicepsie.
Wzdrygnąłemsię.
Odejśćwysyczałem,strącającjejdłoń.
Fuknęłagłośno,aleposłuchała.Niestetyniepoprawiła
mitymhumoru.Wręczprzeciwnie.Mojauwagawcałości
skupiłasięteraznawciążzamkniętychdrzwiachzaplecza.
Narastaławemnieirytacja.Odkiedyzniknąłzanimi
barman,wydawałomisię,żeminęłagodzina.Czułem,
żeprzezniegotrwonięczas.
Wychyliłemwhiskydokońca.Ponowniezerknąłem
zasiebie,żebywyłowićblondynkęspośródtłumu,ale
zamiastniejzobaczyłemzmierzającegowmoimkierunku
ochroniarza,któregozostawiłemnawarcie.Obrzuciłem
gosurowymspojrzeniem,nacozgiąłprzedemnąswoje
potężnecielskoiwprostdouchawyjaśniłmipowód