Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
umożliwiającegooglądaniefilmów,zacząłkorzystaćzusług
lokalnejwypożyczalnisnów.Filmytraktowałjakodoskonałą
rozrywkęiodskocznięodprozydniacodziennego.Byłprawdzi-
wympasjonatemXmuzyiMagdawielerazymówiławżartach,
żepowinienzostaćkrytykiemfilmowym.
WczwartkoweprzedpołudnieMichałponowniezjawiłsię
wszpitalu.Byłlekkozaniepokojony,bowiemterminporodu
miałprzypaśćdwadnitemu.Odtamtejporydręczyłogonie-
pokojąceprzeczucie,awjegomyślachczaiłosięzłowieszcze
zdanie:Cośjestnietak!Ukojenianieprzyniosłynawetsłowa
lekarza,któryzapewniałobojemłodychrodziców,żepowinni
przyjąćodrobinętolerancjiczasowejinietraktowaćprognozo-
wanejdatyporodujakoostatecznej.
Ciążamaprawidłowyrozwójstwierdziłlekarznabie-
żącośledzimypojawiającesięupanirozwarcie.Moimzdaniem
donarodzindojdziewtrakcietrzechnajbliższychdni.Proszęsię
odprężyć,zachowaćspokójibyćdobrejmyśli.
NastępnegodniamłodzipaństwoWerlichponowniespędzili
zsobączaswsalitelewizyjnej.
NiemartwsiępowiedziałaMagdaizłapałaswojegomęża
zadłoń.Dzisiajurodzę.
Tochybajapowinienempocieszaćciebie,anietymnie
stwierdziłjejrozmówca.
Teoretyczniemaszracjęzażartowała.Wieszczegotak
naprawdęjestemciekawa?
Czego?
Czysprawdziszsięwroliojca.
Ja?!odpowiedziałpytanieminiemalnatychmiastdodał:
Będęnajlepszymtatąnaświecie!
PunktualnieopiętnastejtrzydzieściMichałwsiadłdoautobusu.
Przeznajbliższychpięćdziesiątminut,czekałagopodróżdoIłży.
Zająłmiejsceispojrzałwokno.
PonaddachamiRadomiarozpościerałsięnieskazitelnybłękit
sierpniowegonieba.Dzieńbyłupalny,azarazembardzoduszny.
27