Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakjajesteśzwierzęciemichceszsięrozmnożyć.Wydaje
cisię,żekochasz,ataknaprawdęchcesztylkoseksu!
Miłościniema,tozłudzenie…
Nadiazamilkłaiprzezchwilęstaliprzedsobą
wmilczeniu.Benonchciałcośpowiedzieć,alewidział,
żekolorydziewczynywskazująnatęsknotęistrach.
Wiedział,żejegosłowanictuniezmienią.
–Jedźmyjuż–powiedział.–Jeszczepociągmiucieknie.
Wsiedlidoauta.Nadiabezsłowazapaliłasilnikiruszyła.
Przezcałądrogęnastacjęnieodezwalisiędosiebieani
słowem.Dojechalikilkaminutprzedprzyjazdempociągu.
Wdaliwidaćbyłozbliżającysięskład.Obojewyszli
zauta.
–Beni,poczekaj!–chwyciłagonaglezaramiona.
–Tonietak,żeminatobieniezależy.Znikimminie
byłotakdobrze,jakztobą.Znamciętakkrótko,aczuję
jakbymznałacięodwieków!Cośjesttakiegowtobie,nie
potrafiętegonazwać.Chciałabymtegowięcej,aleboję
się.Niewtejchwili.Jeszczenieteraz…
Przytuliłjądosiebie.Dziewczynaprzylgnęładoniego
całymciałem.
–Muszęjechać–powiedziałipocałowałjąwpoliczek.
–Naprawdęmuszęjechać…
–Wiem,żemusisz–odsunęłasię.–Będętęsknić,ale
tynieczujsięzobowiązany…
Gdypociągzatrzymałsię,pocałowalisięjeszczeraz
napożegnanie.Benonwskoczyłdośrodkaipomachał
dziewczynie.Odmachałamu,spoglądała,jakznika
zaautomatycznymidrzwiami.Patrzylinasiebie,dopóki
mogli.Kiedyzniknęłamuzoczu,chciałjejcośnapisać,
alenicnieprzychodziłomudogłowy.Zamknąłoczy
ibezskuteczniepróbowałodsunąćodsiebiejejobraz.
Pociągwiózłgowstrony,wktórychniebyłoddawna.
Postanowiłspędzićparędniwdomuzapisanymmuprzez
Anetę.Nigdytamniebyłinawetniewiedział,czydom
ciąglestoi.Liczyłnato,żeznajdzietamspokój,dzięki
któremuodnajdziejakiśśladswojegopochodzenia.Liczył
nasen,wktórymktośgoodwiedzi.