Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nieconieporadny.Kłopotygoprzerastają,apodjęciejakiejkol-
wiekdecyzjinastręczaproblemy...
Zgoda!podałarękęmężowi.Ależadnejtaryfyulgowej.
Stoi?
Stoi!
Zzamyśleniawyrwałocichepukanie.Pochwilidogabine-
tuweszłaDorota.Miałaniepewnąminę,cobyłodlaWalentyny
ogromnymzaskoczeniem.Lekarkabyłaprzyzwyczajonadobut-
nościiniewyparzonegojęzykapielęgniarki.
Jestem…szepnęłaOmala.
Usiądź.ByłaśuAgaty?
OczywiścieDorotawyraźniesięożywiła.Czujesięjuż
lepiej.
Cobyniemówić,kobietabyłabardzooddanaswojejpracyi
wykonywałanienagannie.Malipacjenciuwielbiali.Pośród
wieluobowiązków,potrafiłaznaleźćczas,bypoczytaćdzieciom
książeczkę,opowiedziećbajkę,porozmawiać.Kiedyś,wczasie
swegourlopu,wpadłanaoddziałprzebranazaklauna.Tłuma-
czyłapotem,żezamiastsiedziećwdomusama,wolałaprzyjśćdo
swoichbąbelków.Taknazywałamałychpacjentów.Wspaniale
potrafiłazajmowaćsiędziećmi,choćniemiałaswoich.
Jestemzamłoda.Dopieroskończyłamstudia.Mamczas
powiedziałakiedyśwrozmowiezWalentyną.Zresztąnie
spotkałamjeszczefaceta,którymógłbybyćojcemmoichpociech.
Zasadniczomężczyźni,togatunekdoodstrzału.
Cotygadasz?Pewnie,żeniezłegagatki,aletakichokej
teżniebrakujeWalentynapróbowałabronićmęskigatunek.
Oj,panidoktor…Kiepskizpaniobserwator…
Dobrawskajużwtedypowinnazareagowaćnatakiesłowa.
Cóż…niezrobiłategowtedy,alezrobiteraz.
Wiesz,dlaczegociępoprosiłam,prawda?zaczęła.
Chybatak.Chodziopaniusię…Alepanidoktor,tako-
bietanaprawdęmisięniepodoba.Janawetmyślę,żeonamoże
cierpiećnazespółMünchausena!OstatnioAgatkamiałasiniaki
nanóżcei…