Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
stada.Pochwiliodsklepikarzyodrywasiędwóch
mężczyzniwdrgającymodgorącapowietrzuidą
wnaszymkierunku.Mająnasobiecienkiemarynarki,
którychtutajsięnienosi.Nieprzedstawiająsię,ale
wskazująrękąposterunek,naktórymamyiść.Mieścisię
kilkasetmetrówodplacu.
Policjantwpogniecionymmundurzepatrzymigłęboko
woczy,starającsięnieokazywaćciekawości.Otworzył
księgęraportówispisałdane.Jestwcześnierano,aonjuż
wyglądanazmęczonego.Zakilkagodzin,gdybędzienas
eskortowaćdoDadaab,powie,żenależydonarodu
Kikuju.Narodu,anieplemienia,boKikujówjestponad
pięćmilionówimająwłasnyjęzyk.Jestześrodkowej
Keniiitęsknizazielenią,rodzinąikobietami.Niechodzi
nawetosuchyklimat,piasek,surowąwońwielbłądziego
mięsa.Dotykagochorobawygnania.Taszczególna
chandra,charakterystycznadlasłużbynakońcuświata.
RządwNairobikazałmuwypatrywaćnapustynnym
płaskowyżuhordobcych.Byćmożerównieżjemu,
niczymGiovanniemuDrogo3,żmudneczynności
strażnikawypełniajążycie.Wyobrażamsobie,jak
każdegodniaobrzaskupodjeżdżapodposterunek.Gasi
silniksamochoduiwolnopodchodzipoddrzwi.Nauczył
sięwkładaćpodkątemkluczwzamek,abysięnie
zacinał.Staranniestawiaćbrońpodścianąimieć
jązawszewzasięguwzroku.Potemzamiatapodłogę,
gotujewodęnaherbatęnamałympaleniskupodwiatą.
Otwieraksięgęraportówiodwracakartkibezślinienia
palców,bopapiernatympustkowiuszybkostajesię
brudny.Codzienniewypytujeludziprzychodzących
naposterunek:„Ktopojawiłsięwobozie?Oczymsię
mówi?Czyoninieidą?Czyichniewidziano?”.Nauczył
sięmówićdomężczyznstanowczo,adokobietłagodnie,
boonebojąsięnajbardziej:„Asha,HalimaalboSahra,
zajmiemysiętym.Zwrócimynatouwagę.Dziękuję
zawasząpomoc.Robimytodlawspólnego
bezpieczeństwa”.