Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WjednostcewojskowejwDadaab,dokądnasprzywiózł,
czekaliśmyprzezkilkagodzinwbiurowympokoju.Czas
płynąłiprzychodziłocorazwięcejwyższychrangą
żołnierzy,abysprawdzić,kimjesteśmy.Nieprzesłuchują
nas,poprostupatrzą.Jedenzoficerówstajeprzedemną
ztrzcinkąwdłoni,niczymkolonialnyzarządca.Masporo
popięćdziesiątce.Nalanatwarzimałeoczy.Najego
mundurzemnóstwowojskowychdystynkcji,którenic
miniemówią,alegrubasmusibyćwysokopostawiony
wwojskowejhierarchii.Nakorytarzukomuśrozkazuje,
innegobesztabezwyraźnegopowodu.Gdyzatrzymuje
sięprzedemną,łapieprzezchwilęoddech,apotem
zrozchylonymiustamisłucha,jaktłumaczę,żejestem
tu​rystą.Na​gleza​czy​nakrzy​czeć:
Mówprawdę!ChcieliściesiędostaćdoSomalii!
ByliściewMandheerze!Cichnieposekundzie,jakby
zabrakłomuenergiialbozapałudodalszejkłótni.
Wszystkozwaswyciągniemy!rzuca.Słychaćtrzask
trzcin​kiude​rzającejwrękę.Wy​cho​dzi.
Pojawiasięnastępnywojskowy,inastępny.„Szukacie
asz-Szabab.Jesteściezasz-Szabab.Lubicieasz-
Szabab…!”WprzeciwieństwiedoSomalijczyków,którzy
mówiąonichniechętnie,kenijscypolicjanciiżołnierze
powtarzająichnazwęzpewnymupodobaniem.Aleoni
nosząbroń.ZielonkawekarabinyM-16zlufami
za​tka​ny​mipakułamichro​niącymijeprzedpia​skiem.
Wreszciezjawilisięśledczy.Posłanoponich
doGaarisy(Garissy)oddalonejokilkagodzindrogi.
Ubraniwjasnekoszulkizkolorowyminadrukami.Ten,
którysiedzibliżejmnie,jestszczupły,wysoki,
przedwcześniełysiejeiwyglądanapedantycznego
urzędnika,adrugi,wpłóciennychspodniachdopółłydki
izmocnozarysowanymbrzuchem,totakikumpel
zpodwórka.Sprawiająwrażenieściągniętych
naposterunekprostozurlopu.Najpierwrobiąrewizję
wna​szychrze​czach.
Arafatka!TosięteraznosiwEuropie?Szczupły
patrzybadawczowmojeoczyiwylicza:Mapa,
no​te​bo​ok,pen​dri​ve?