Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MarcinKrólikRW2010Drzeworóżane
złudzeniacodowłasnego,niekoniecznieoscylującegowokółlokalnychspraw,
ambitnegofelietonu.WtedyBartekszybkosięzniechęcił,aledostawszykilkarazypo
tyłkuoddużychwydawcówiczasopism,postanowiłwrócić,iudałomusięwykroić
dlasiebiekawałekprzestrzeni.WspółpracęzEchemtraktowałjakformępisarskiego
przetrwalnika,aprzyokazjidorabiałdobelferskiejpensji.Opróczzwykłych
artykułówinieszczęsnychfelietonów,którychpojawieniasięnałamachnigdynie
mógłbyćpewien,byłodpowiedzialnyzastałąrubrykępodtytułemFleszkulturalny,
wktórejpolecałgodneuwagiksiążki,muzykę,filmynaDVDorazpozycje
telewizyjne.Dziękitemujegododatkowydochódwpływałnakontowmiarę
regularnieiwahałsiękilkakresekponadpoziomemśmieszności.
AmeliaSobotkowawyłączyłaswójkomputer,zabrałazbiurkakluczeisięgnęła
popłaszczwiszącynapająkuprzydrzwiach.Oznaczałoto,iżprzynajmniejjeden
znichbędziemusiałzaczekaćnaSobotkę,żebyprzypilnowaćotwartejredakcji.
WtakichsytuacjachzwyklezostawałWaldek,który–jakgłosiłatajemnica
poliszynela–odrozwodumiałproblemyzdachemnadgłowąipomieszkiwał
wredakcji,wzamianzacoSobotkauczyniłgoetatowymwoźnym.Amelia
Sobotkowawyjęłaztorebkikomórkę,upewniłasię,żesesjajeszczetrwa,poczym
wezwałataksówkęipożegnałasię.
Kiedyzostalisami,Waldekponowniezanurkowałwswojąniszęizatopiłsię
wcyberprzestrzeni,apanRemigiuszpodszedłdoBartka,trąciłgowłokiećizezując
wbok,zapewnepoto,bysięupewnić,czyWaldek,redakcyjnywazeliniarz
idonosiciel,niepodsłuchuje,powiedziałkonspiracyjnie:
–Lekturędlapanamam.
Bartekuniósłbrwi.Czyżbyznówjakiśpatriotycznyalbokościelnyokólnik,
wktórympanRemigiuszdrukowałwtajemnicyprzedSobotką?Czasemwciskał
Bartkowitegorodzajuokolicznościoweefemerydy,surowoprzykazując,żeby–broń
Boże!–niewygadałsięprzedszefem.„Boto,panie,zazdrosnejest,jakktośdrukuje
12