Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Karoniuszodwróciłsię.
–Usiądź,trybunie.
–Dziękuję,panie.
Legatprzeszyłgowzrokiem.
–Wszystko,cociterazpowiem,jestwnajwyższym
stopniutajne,trybunie.
–Oczywiście,panie.
–Cóż,mamywięcbardzozłewieścizGalii.
Konstancjuszpodniósłgłowę.
–Powstanie,panie?
Legatszerokootworzyłoczy.
–Skądwiedziałeś?
–Niewiedziałem.AleznamGalów...trochę.Jestgłę-
bokirozdźwiękmiędzygalijskimiwłaścicielamiziemski-
miichłopami...
Karoniuszskinąłgłową.
–Właśnie.Widzę,żesięorientujeszwsytuacji.Tym
lepiej,zważywszynato,cochcęcipowiedzieć.Tak,to
powstanie.DlategomusiałemwrócićwcześniejzAqu-
aeSulis.NajpierwpojechałemnapółnocdoEburacum
iwidziałemsięzPetroniuszemAkwilą.Kazanonamwy-
słaćnatychmiastTrzydziestyPiąty.
–Całylegion!–wykrzyknąłKonstancjusz.–Nasze
siłyzmniejsząsięponiżejminimum.
–Dokładnietak–skinąłgłowąlegat.–Aletakmusi
być.Terazrozumiesz,jakważnejest,byśmyutrzymywali
Rozdziałtrzeci·
41