Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jacksonzrzuciłsurdutzramioniobronnymruchem
wyciągnąłręceprzedsiebie.
–Tylkospokojnie!
–Jestemspokojna!–wrzasnęłaCameron.
Jacksonskoczyłwjejstronę,złapałtrzonek
izłatwościąwyrwałwidłyzjejręki.TerazCameron
musiałasiębronić.Czuła,żesercewalijejjakmłotem,
akrewpulsujewżyłach.Wyczułaświeżyzapachwody
kolońskiejbijącyodJacksona.
–Oddawajwidły!–warknęła.
–Żebyśmnienadziała?–Postąpiłkrokdoprzodu.
Cameronnadalbyłaskoradobójki.Naglezcałejsiły
uderzyłagopięściąwszczękę.
–Au,toboli–mruknąłzaskoczonyJackson.
–Ibardzodobrze!–zawołałaCameron,próbując
gokopnąć.
Jacksonzłapałjązaręceiprzyparłdościany.
–Dosyćtego!Zrobiszsobiekrzywdę.
Zamknęłaoczy;niechciałananiegopatrzeć.
Rozbolałajągłowaipiekłocałeciało.
–Cameron–szepnąłJackson.
Chciałamusięwyrwać,leczwtejsamejchwili
poczułajegoustanaszyi.
–Nie–zaprotestowała.
Jacksonjakbywogólejejniesłyszał.
–Nie!–zawołała,alewbrewsobiezapragnęła
pocałunków,pieszczotimiłości.
Jacksoncałymciałemprzyparłjądościany.Przywarł
ustamidojejmiękkichwargiwplótłpalcewewłosy.
ŚwiatzawirowałprzedoczamiCameron.Nakrótką
chwilęprzestałasięopierać,alezarazpotemznów