Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wkażdymwzględzie,widzęjednak,żeróżnimysięwjednympunkcie,
uważambowiemobienaszenajmłodszecórkizaszczególnegłuptasy.
–Niemożesz,drogimężu,żądać,bytakiedziewczątkamiały
rozumzarównoojca,jakimatki.Sądzę,żekiedydojdąnaszegowieku,
niewięcejbędąmyślałyooficerachniżmyteraz.Dobrzepamiętam
czasy,kiedykażdymundurbyłmiogromniemiły,aprawdęmówiąc
iterazmisięonwgłębiduszypodoba,toteżjeślijakiśelegancki
młodypułkownikzpięciomaczysześciomatysiącamirocznie
zechciałbyktórąśzmoichmałych,nieodmówiłabymmupewnie.Poza
tymjestemzdania,iżpułkownikForsterbardzodobrzesięprezentował
wmundurzezeszłegowieczoruusirWilliama.
–Mamo!–zawołałaLidia–ciociamówi,żepułkownikForster
ikapitanCarterniechodząjużdoczytelnipannyWatsontakczęsto,
jakzarazpoprzyjeździe,ciociawidujeichterazbardzoczęsto
wczytelniClarke’a.
WejścielokajazbilecikiemdonajstarszejpannyBennetnie
pozwoliłomatceudzielićodpowiedzi.ListbyłzNetherfield,asłużący
czekałnaodpowiedź.OczypaniBennetrozbłysłyzadowoleniem,
poczęłaskwapliwiewypytywaćcórkęczytającąkartkę.
–No,mojakochana!Odkogóżto?Ocochodzi?Coontampisze?
Szybciutko,Jane,powiedznamszybciutko,mojeserce!
–ToodpannyBingley–rzekłaJaneiprzeczytałanagłos:
DrogaPrzyjaciółko!
Jeśliniebędziesznatylelitościwa,byzjeśćdzisiajobiadzLuizą
izemną,obawiamsię,żeznienawidzimysiędokońcażycia,botakie
całodziennetête-à-têtedwóchkobietmusisięskończyćkłótnią.
Przyjedźjaknajszybciej,natychmiastpootrzymaniutejkartki.Brat
ipanowiebędądziśobiadowaćzoficerami.
TwojaKarolinaBingley