Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Amożetojeszczewcaleniekoniec?
–Patrzciego,dousranejśmiercibychciałwojnę!–Paliwoda
pokazałfigęzmakieminalałwódki.–Niematakdobrze!
***
Szybkoprzyszłajesień,aKaziurozgadałsięnadobre.Chodził
popodwórkuideklamowałnacałegardłozuniesionągłową:
–Krrrowa!
–Bażant!
–Żajonc!
–Henne!
–Ente!
–Schwein!
Niemcymusieliwkońcuuciekać.FrauEberlpakowała
najcenniejszerzeczyiprawieprzestałasięodzywać.
–DubringstmichnachHause!***
*–powiedziałaJankowi
oznajmiającymtonemktóregoświeczoru,kiedypracowałprzywozie.
–Ja–skinąłgłową,aonabezsłowaweszładodomuitrzasnęła
drzwiami.
Przedwyjazdemcałąnocprzewracałsięzbokunabok,pocącsię
podgrubąkołdrą,wstawałichodziłdokuchni,gdziepaliłprzyoknie,
apotemkładłsięznowu,izbokunabok,zbokunabok.
Wstałwcześnie,ogoliłsię,zapaliłpapierosa.Dwiegodzinypóźniej
zaciskałjużdłonienalejcachipatrzyłnadługądrogęciągnącąsię
przednimażdoobcegokraju.
MinęliSkibin,RadziejówiCzołowo,potemChełmce,Janocin
iGrodztwo.WoddaliwidaćbyłoKruszwicę.Przejechalijakieś
dwadzieściatrzykilometry,dogranicyzostałojeszczeponaddziesięć
razytyle.Możewięcej.
Itammniezabiją,myślałJanek.
FrauEberlsiedziałanawoziezcórkami,pośródmebli,dywanów
iworkówzodzieżą.Opowiadałamłodszymdziewczynkombajki,
zktórychJanekrozumiałmniejwięcejcodrugiesłowo.Zeswoich
myśliteżrozumiałniewiele.Oglądałsięzasiebieinaboki,spocone
dłoniewycierałospodnie.Spróbowałgwizdaćinatychmiastprzestał.
Czuł,jakbyktośwyciągnąłmuprzezbrzuchjelitaiprzywiązał
dodrzewazadomem.Zkażdymkilometrembyłogocorazmniej.Miał
mdłości.Dygotał.
WKruszwicyzatrzymałkonie,odwróciłsięipowiedział,żeniech