Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
stronę.Kiedywracałzpola,czytałporazdrugi,przyświecyijuż
pocichu.
Naśniadaniejadłdwiekromki,awniedzielępopijałjeszklanką
ciepłegomleka,któreprzynosiłamuwkancezobory.Lubiłapatrzeć,
jakje.Opieraławtedybrodęnadłoniachizsuwałałokciecorazbliżej
środkastołu.Lubiłasiedziećnasłońcuzzamkniętymioczamiirękami
założonyminapiersiach.Kotyowijałyjejsięwtedywokółstópispały,
mrucząccicho.
Mówiła,żejejrodziceumarlidawnotemu.Janeknieznał
szczegółów.
Byłtakigrajek,nafleciegwizdał,alepokraka,nogikrzywe
icałyteżkoślawypowiedziałmukiedyśsynsołtysa,wzbijając
cepemchmurępyłu.Pokrzywnaniegogadali,nobonicino
wkrzakachsypiał.Wszyscyśmysięzniegośmiali,boionteżróżne
takieopowiadał,żeświętychwniebieodwiedzaizdiabłemgada,
itakietam.Wyrazytakieużywał,żejakbyjesamwymyślił.Miałtakie
wielkiekrosty,jakbywyrośniętenaplecach,pochylonychodziłigrał
wkółkojakieśmelodie,cosięichsamnauczył.Podobnosięutopił,ale
ojciecmówi,żegochłopyzatłukły.
Amatka?
Aco?
Jakumarła?
Matkaprzecieżyje.
MatkąIrenkibyłapodobnoDojkawariatka,którachodziłapowsi
ioporządzałazwierzętazaparęłykówmleka.Miaładługiesiwewłosy
pozlepianenaplecachiręcetakspracowane,jakbyżyłastolatalbo
więcej.Siedziałazwyklepoddrewnianympomnikiem,mającym
przedstawiaćchybaanioła,leczprzypominającymbardziejkurę,
ewentualniebażanta.Podciągałakolanapodbrodę,awielkibiust
rozlewałsięjejpodluźną,zgrzebnąkoszulą.Kiedyktośprzechodził
obokpomnika,uśmiechałasięalbowykrzykiwałaniezrozumiałe
przekleństwa,walącpięściamiwziemię.
Orodzicachdziewczynyopowiadalimusynsołtysa,ślepyKlucha,
inajstarszadziewczynaodPaliwodów.Ichwersjeróżniłysięodsiebie,
alePokrzywzawszewystępowałwnichjakoobłąkanycudak,który
opowiadał,żegadazdiabłamiiświętymi.PodobnozgwałciłDojkę,
kiedytabyłajeszczedziewczynką.Odtamtejporyprawiesięnie
rozstawali.Żebraliojedzenie,sypialiwkrzakachiwrozkopanych
stogachsiana.WPiołunowiejednimówili,żePokrzywsięutopił,
ainni,żezabiłogokilkupijanychchłopów.Podobnoobwiniano