Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
fachowcastaranniewpisywałemcośdoswojegonotesu.
Wtymsamymczasieuważnierozglądałemsięwokół
siebie,liczącnato,żeudamisięnajakimśstoleczy
szafceznaleźćksiążkęizabraćniepostrzeżenie,ajak
sięnieda,tochoćbycałkiemjawnie.Aleksiążkinigdzie
niewidziałem.Gniazdekjużwięcejniebyło,więc
zrobiłemdrugiepodejście,szkicującschematinstalacji
elektrycznejinarzekając,żeniejestwnależytysposób
izolowana.Gospodyniusprawiedliwiałasięiobiecała,
żejeszczetegosamegodniawszystkodoprowadzi
doporządku.Icóżbyłojasne,żeksiążkależywszafie
czygdzieśindziej,nienawidoku;aletrudno,żebymteraz
właziłdoszafywposzukiwaniugniazdekiinstalacji
elektrycznej!
Mójspektaklsięwaliłinaoklaskiniemogłemliczyć.Już
stałemwprzedpokojuiporabyławychodzić.Musiałem
błyskawiczniezmienićscenariusz.
Noijaksiępaniwydaje,pocojawłaściwie
sprawdzamzabezpieczeniaprzeciwpożarowe?mówiąc
to,starałemsięnadaćswymsłowommaksymalnie
uprzejmyinieomalpieszczotliwyton.
Gospodyniwzruszyłatylkoramionamiipopatrzyła
namniepytająco.Ajapostarałemsięprzybraćmożliwie
jaknajbardziejagresywnywyraztwarzyizpogróżką
wgłosiemówiłemdalej:
DlategożejaktyjeszczedzisiajnieoddaszAnnie
IwanownieksiążkiSołżenicyna,tojutrowaszdomspali
siężywymogniem.Zrozumiałaś,cosiędociebiemówi?
Sąsiadkazbladła.Prawdopodobnie,możenietyle
zpowodusamejgroźby,coostrejzmianytonuinagłego
przejściana„ty”.Zdawałemsobiesprawę,żedla
wzmocnieniasiłyprzekonywaniatrzebabyłobyjeszcze
wulgarniezakląć,alemisięnieudało.Dalszerozmowy
tylkoosłabiłybywrażenie,więcskierowałemsię
dowyjścia.Sąsiadkatymczasemoprzytomniała
iściśniętymgłosemwydusiłazsiebie:
Pójdęnamilicję.
Nojasne,żeidźpoparłemją.Tylkożewtedy
możeszbyćjużpewna,żeztwojegodomusampopiół