Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niejestempewien,czychcę,żebyogieńpochłonąłtekartki,alejest
jużzapóźno.Takbędzielepiej.Jestemprzekonany,żeżółtyksiężyc,
któryrozświetliłniecomrokmojejduszy,zrobito,couzna
zastosowne.
Długosięwahałem,postanowiłem,żeniewyślętychnotesów
dożadnegoarabskiegowydawnictwa.Niedlatego,żebymuważał
swojezapiskizanieistotne,aledlatego,żerozczarowałmnieświat
literaturyiwydawców,świat,wktórympisarzerozpychająsię,chcąc
uwiecznićswojeimionaalbowjakikolwiekinnysposóbwejść
wkontaktzwiecznością.Jawniąniewierzę.Aniwwiecznośćdusz,
aniwiecznośćsłów.Towszystkomarność.Marnośćnadmarnościami,
jaknapisałnaszpanSalomon.Niewiem,jakpoeciipisarzemają
jeszczeodwagęcokolwiekpisaćpoPieśninadpieśniamiiKsiędze
Koheleta.Pisarz,którybyłprorokiem,królemipoetą,kochanek,
którypokochałwszystkiekobiety,mocarz,którypanowałnad
królestwamidżinnów,napisał,żewszystkojestmarnością.
Pocomiałbymwięcdodawaćswomarnośćdojegomarności?
Terazsiedzęsam.Otworzyłemoknonazwierciadłaśniegu.
WdychambieliwsłuchujęsięwkrzykwiatrunaulicachNowego
Jorku.Sączęwino,zaciągamsięgłębokopapierosem.Otwieram
notesy.Czytamiczuję,jakbymwgardlemiałcierń.Zamykamokno,
przymykamoczy.Mojahistoriajestjakcierń,mojeżycietosłowa,
amojesłowagarściamiwiatru.