Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
obserwowaniawiewiórki.
Wróciłamnagórę.Drzwidosypialnirodzicówbyłyotwarte.Tata
wyjmowałubraniamamyzszafyirzucałjenałóżko.
Chciałamporozmawiaćzmamąpowiedziałam.
Musiałaskończyć.Szarpnąłzadługązielonąsukienkęirzucił
nastertęubrań.
Corobisz?
Organizuję.
Wyrzucaszteubrania?
Mamapoprosiła,bymoddałparęrzeczynacelecharytatywne.
Niewidziałamjegotwarzy,alejegogłosbrzmiałdziwnie.
Mogęjewtakimraziezatrzymać?zapytałam.Skoromama
jużichniechce?
Odwróciłsię,bynamniespojrzeć.
No,chybatakpowiedział.Tobyłooczywiste,żeniechciał,
aleniemógłwymyślićpowodu,żebymiodmówić.Wielkaszkoda!Nie
trzebabyłokłamać.
Musiałamsześćrazyobrócićdomojegopokoju,byprzenieśćtam
wszystkierzeczymamy.
Gdybymmiałaopisaćjejstylwdwóchsłowach,powiedziałabym
OBFITOŚĆCHUST.Wyobraźsobiecygańskąnauczycielkęjogi,
dodajzmilionbransoletiotomojamama.
Poniedziałek,31sierpnia
DziękiBoguzaSnickersa.Leżałamwłóżkuipłakałamwczoraj