Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
muszęwyjśćdodałamcicho.
Hm…Nodobra,rozumiem.Przekrzywiłgłowę,przypatrując
misięintensywnie.Niemaproblemudodałzuśmiechem.
Tozróbmytak:będzieszotwieraćstudiooósmejtrzydzieści
iwychodzićprzedtrzecią,alewzamianzajednągodzinędołożę
cidoobowiązkówogarnianiebiuraiparzenieporannejkawy.
Wyszczerzyłsiędomnie.
Siedziałamprzezchwilęoniemiała.Onserionaginałdlamnie
umowę?Orety…
Naprawdę?Poszedłbyśmirękę?zapytałamnieśmiało.
Jestemtuszefem,więcmogęrobić,cochcę.Szczerzyłsię
domnie.Alejesthaczyk,maładodał.
Notak,oczywiście,niemogłobyćzbytpięknie,pomyślałam.
Toznaczy?zapytałamostrożnie.
Jeśliniebędzietłumu,topomożeszmirysowaćprojektydla
klientów.Tyrysujesz,jatatuuję…Cotynato?Żalbybyłonie
wykorzystaćtwojegotalentu,Ava.
Ale…ale…toznaczy,żechceszmniezatrudnićipozwolić
rysować?zapytałamzniedowierzaniem.
Jeślitociodpowiada.
Orety…Pewnie,żemiodpowiada!Uśmiechnęłamsięszeroko.
Dawnojużnieśmiałamsiętakszczerze.Zapomniałam,jakie
toprzyjemneuczucie.
Noifajnie.Klasnąłwdłonie.Zaprojektyoczywiście
dostanieszkasęekstra,więcniemyśl,podpisujibierzemysię
doroboty,dziewczyno.
Przeleciałamwzrokiemtreśćumowyizłożyłampodpis
wewskazanymmiejscu.
Witamynapokładzie.Podałmirękęiskierowałsiędodrzwi.
Gavin?zapytałam.Czemunazwałeśmniedziewczyną