Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Historiapewnegopodnóżka
Naprzekórwszystkiemu,azwłaszczamojej
czarnowidzącejprzyjaciółce,wpierwszypiątekwrześnia,
upalnyisłoneczny,założyłamwspomnianąpin-upową
kieckęwkolorzejasnegoróżu,usianączerwonymi
kwiatami.Wewłosywplotłamczerwonąwstążkę,nanogi
wcisnęłambiałesandałynaobcasieiwtakimwydaniu
Klamkiruszyłamnaspotkaniezprzeznaczeniem.
Jeżeliliceumnauczyłomnieczegośnaprawdę
ważnego,totego,żetenwiek,wktórymwyrastasię
zocenianialudzipopozorach,wpołączeniuzodrobiną
pewnościsiebienaprawdędziałacuda.Wgimnazjum,
którenawetniebyłoszczególnietraumatycznym
przeżyciem,zdarzałomisięusłyszeć,żewyglądamjak
wieloryb,akiedynaprzerwiejadłamczekoladę
zorzechami,bypobudzićmózgdopracy,czułam
nasobiepełnedezaprobatyspojrzenia.Gdybymmiała
nasobieubraniatrzyrozmiarymniejsze,tospojrzenia
razemzkomentarzamibysięrozpłynęły,conie?
Albowliceumludziemieliważniejszesprawy
nagłowieniżcudzawagairysytwarzy,alboelitarność
mojejszkołyzobowiązywaładoprzyzwoitegozachowania
wkażdymrazieoddwóchlatitrzechdniniemusiałam
sięprzejmowaćtym,czywyglądamwłaściwie.Wszystko,
comieściłosięwszkolnychnormachprzyzwoitości,było
wporządku.Ajeślistrójokraszonouśmiecheminoszono
zdumniewypiętąpiersią,wogólewieleuchodziło