Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Domzczerwonejcegły
Mamazawszemipowtarzała,żemogęzostać,
kimkolwiekchcę,irobić,cokolwiekchcę,aonaitak
będziezemniedumna.Niewiem,copowiedziałaby
nato,żezostałamwłamywaczką,aleraczejnieotakie
„cokolwiek”jejchodziło.
Dobra.Technicznierzeczujmując,tonawetniebyło
włamanie.Włamujeszsięnateren,któryjestczyjś,
aprzedemnąstałnajprawdziwszywświeciepustostan.
Pustostan,dodajmy,pełengracji.
Hej,piękny.Uśmiechnęłamsiępodnosem.
Obiecałam,żeprzyjdę,iotojestem.
Domzczerwonejcegłynieodpowiedział.Stałsobie,
takipięknyitakiopuszczony,ażyciewokółzamarło,
zanicmającuroktegomiejscaijegohistorię,którą
znałamnapamięć.
BudynekprzyulicySłowackiegowToruniu.
Dwuskrzydłowakobyła,pruskiebudownictwozpoczątku
dwudziestegowieku.Kolejnodawnyszpital,bursa,liceum
idiabliwiedzącojeszcze.Porzucony,niekochany,
osamotnionyodwielulat,ateraz,wtymkonkretnym
momencie,całkowicieiniepodważalniemój.
Rozejrzałamsięuważniepookolicy,bysięupewnić,
żeniktmnieniewidzi.Nienadarmoprzezostatnie
tygodniechodziłamwokółdomuzczerwonejcegły,
niekiedydzieńwdzień.Udałomisięustalić„martwe