Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zrodzicami,jeżelizaistniałatakapotrzeba.
Niejestźle,mogęsięprzyjrzećkażdemu,ktowchodzi
dopokoju,asamawyjśćtylnymwyjściem,będąc
niezauważonaprzeznikogopomyślała.Niebrałapod
uwagęfaktu,żezinnejperspektywywyglądatowprost
przeciwnie.Siedziałasama.
Pokójzapełniałsięnauczycielami,którzybezwahania
odnajdowaliswojemiejsca.Wpewnymmomencie
rozmowyprzycichły.Wszyscywpatrywalisięwtrzy
panie,któreznalazłysięwcentrumzainteresowania.
Zdecydowaniewyróżniałasięnajwyższaznich.
Wchabrowej,eleganckiejsukience,zbursztynowym
wisiorempokaźnychrozmiarównaszyi,prosto
odfryzjera,poświeżejondulacjiwzmocnionejlakierem,
któregozapachunosiłsięponadgłowamizebranych,
zpodniesionymczołem,nawysokichszpilkachkroczyła
dumniewstronęswojegofotela.Tegosamego,który
upatrzyłasobieUśka.Kobietanieprzypuszczała,żektoś
mógłbygozająć.Sprężystymkrokiemszłaobokniej
wysportowanaciemnablondynka.Białyżakietnarzucony
nakwiecistąsukienkętworzyłzniągustownyzestaw,pod
pachątrzymałaniewielkątorebkęzjaskółką
rozpoznawalnymznakiemtowarówz„ModyPolskiej”.
Krótkie,natapirowanepobokachwłosysprawiały
wrażeniegniazda,alejakżeszlachetnegoptaka
jastrzębia.Zmajaczącymnatwarzyuśmiechem
towarzyszyłaimśredniegowzrostubrunetkadelikatnej
postury,zokazałymkokiemspiętymzłotąklamrą.Złote
kolczykizwisająceprawiedoramion,dwiezłote
bransoletkiwokółnadgarstkówipierścionkinapalcach