Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
panTan,znieodłącznympapierosempomiędzykrótkimi
palcami.
Xiaohongzamachaładłonią.
–Nie,nie,pansięmnądobrzezaopiekował,niemam
żadnychzastrzeżeń,poprostujaniepracujędobrze.
Gdzieżbymmiałamiećdopanajakieśale.
NatwarzyXiaohongwidaćbyłozawstydzenie.
Oddychałaszybkoiciężko,ażjedenzguzikównajej
piersioderwałsię,spadłnaziemięipotoczyłsiępod
stolik.NajpewniejzbytciasneubranieXiaohongniebyło
wstanieposkromićjejpiersi.Niezauważyłatego.
Obstającprzyswojejdecyzjijużmiaławychodzić,gdypan
Tan,niechcącdalejjejprzekonywać,dałjejtrzysta
yuanów.Nieprzyjęłaich.
–Czemudajemipanpieniądze?–zapytała.
–Topremia.
–Niechcęjej,niezasługujęnanią.
–Czemusiętakuparłaś?Jeśliweźmiesztepieniądze,
tobędzieszbezwstydna,jeśliichodmówisz,będziesz
szlachetna?Otochodzi?
–Poprostuniezasługujęnanie.PanieTan,czymiał
pankiedyśtak,żewtwarzktośzapewniałpana
oprzyjaźni,apotemwbiłpanunóżwplecy?
–Pewnie,żetak,laswielki,różneptaszkisiętrafiają
–panTanwogóleniestarałsięukryćswoich
doświadczeń.
–Jestpanstarszyodemnie,napewnowiepanotym
więcej,niżja–Xiaohongstarałasięzasugerować
delikatnie,cotaknaprawdęmanamyśli.